Lolita Pille
Dick pomimo tego, że początkowo miał wyjechać wraz z Bruce'm ostatecznie został w Star City i codziennie rano odprowadzał ją do pracy i wracał do domu gdzie podejrzewała nie raz padała ostra wymiana zdań między nim, a Heleną, której Oliver nie chciał zaproponować pracy. Laurel zrobiła listę powodów dlaczego nie chciał, ale skoro biuro prokuratora się ugięło i jej kancelaria on też mógłby. Tylko jego nie zaszantażuje.
- Witaj Diggle.- Powiedziała wchodząc do swojego gabinetu.- Jak minął Ci poranek?
Powiesiła swój płaszcz i usiadła przy biurku, na którym czekała już na nią sterta papierów. John siedział po przeciwnej i popijał swoją kawę.
- Należał do tych bardziej udanych. - Odpowiedział biorąc łyk gorącego napoju.- Oliver wpada na coraz to lepsze pomysły.
Uśmiechnęła się pod nosem i poprawiła swoją turkusową marynarkę. Większość pracowników wzięła sobie wolne przed świętami. Dlatego pozwoliła sobie na mniej oficjalny strój.
- Wolę nie widzieć na co wpadł tym razem. - Sięgnęła po pierwszą stertę papierów z wierzchu. - Nikt tu nie sprzątał od lat.
- Masz rację, - rzekł wyciszając swój telefon- i dlatego przysłano ci dodatkowo pomoc w postaci mnie. To są dokumenty z transakcji mniej legalnych spraw, które zamiatano pod dywan i wkładano do teczek byle jak tak, że dawni pracownicy sami się w tym zaczęli gubić. Co do nowego pomysłu Olivera też wolisz się nie wiedzieć.
Spojrzała na niego i wywróciła oczami domyślając się, że dziś wyznaczono mu podwójne zadanie. Laurel zaczynała się poważnie zastanawiać, czy jej przyjacielowi zależy tylko na jej ochronie, czy chce wyciągnąć od niej jakieś informację. W każdym razie udały mu się dwie rzeczy.
Tego dnia postarał się, by była zajęta i zmęczona po pracy. Po tym jak wraz z Diggle'm i Theą zjadła lunch czas przepływaj jej przez ręce. Byli ostatnimi pracownikami wielkiego biurowca, którzy opuścili budynek tego dnia.
- Oliver mógłby wziąć wszystkie rzeczy pod uwagę przydzielając Cię do mnie. - Powiedziała, gdy wyszli na świeżę powietrze. - Masz rodzinę.
Na ulicach w tej części miasta nie było nikogo. Śnieg nie przestawał padać, a i na drogach panował mały ruch.
- Tobie uciech trening z Tedem Grantem.- Powiedział zapinając swój czarny płaszcz.
Dobrze, że kazała Dickowi dzisiaj nie przychodzić. Tylko wynudziłby się i zmarzł czekając na nią. Szatynka nic nie odpowiedziała spuściła tylko głowę i nagle wyraziła duże zainteresowania jej swoimi butami.
- Nic nie mówiłem.- Powiedział John widząc jej minę. - Podwiozę cię. Nie śpieszy mi się dzisiaj jakoś do klubu.
Tak szczerze dzisiaj wcale by się tam nie zjawiał, wolałby ten czas spędzić z rodziną, której ostatnio nie widuje, a już za niedługo święta.
- Dzięki. - Nie wiedziała co więcej mogłaby mu powiedzieć w tej sytuacji.
***
Kiedy Dick usłyszał przekręcający się klucz w drzwiach szybko ściągnął nogi z ławy i usiadł w pozycji, w której wypada siedzieć u kogoś w gościach. W mieszkaniu panował półmrok. Świeciła się tylko jedna lampa, w kącie, w salonie. Helena już dawno patrolowała miasto z Tedem grając na nerwach Oliverowi, choć raczej starali się unikać siebie nawzajem.
- Hej. - Usłyszał ją z przed pokoju. - Bardzo się nudziłeś?
- Troszeczkę. - Odpowiedział, ale wiedział, że za chwilę się to zmieni.
Kiedy Helena znika nocą lubią sobie potrenować zważywszy na to, że chłopak wciąż nie wyszedł z podziwu po tym co zobaczył w gmachu sądu Gotham.
- Zazdroszczę ci. - Powiedziała wchodząc w końcu do salonu. Swoją torebkę i kluczę zostawiła na komodzie w przedpokoju.
Usiadła na kanapie zamykając oczy, Chłopak siedział cicho, ale dochodziły do niej głosy z programu telewizora, który oglądał, a wyciszył w nim przed chwilą dźwięk.
Spojrzała na niego i okazało się, że on był już gotowy do dzisiejszego sparingu. Ubrany w szary t-shirt i czarne szorty.
- Możemy obejrzeć dzisiaj film.- Zaproponowała w zamian sięgając po swojego laptopa.
- Codziennie wieczorem oglądamy film. - Zwrócił jej uwagę na ten fakt ciemnowłosy.
Nie miała dzisiaj siły ani ochoty na pracę nad swoim ciałem, więc nie słuchając go włączyła swojego laptopa, a tam czekał na nią mały psikus.
- Na ciebie to naprawdę zwalają się wszystkie możliwe problemu. - Odezwał się wpatrując w ekran monitora.
***
Tymczasem w piwny pod klubem trwała zacięta rozmowa pomiędzy grupą chroniącą miasto. Oliver miał już na sobie swój kostium Arrow, Roy był już gotowy do drogi kiedy to rozpętała się cała awantura, a Felicty dalej robiła to o co poprosił ją milioner.
- Posuwasz się za daleko. - Powiedział John podnosząc głos.- Za daleko...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz