niedziela, 18 stycznia 2015

Rozdział 8

    Dom detektywa Westa był dziś pusty jak nigdy . Dwoje przyjaciół weszło do niego  by schronić się przed ulewą , Choć i tak byli przemoczeni do suchej nitki.Woda kapał im z ubrań ,włosów zalewając całą podłogę .
-Joe nas zabije .-powiedział brunet -Idę się przebrać . Tobie zaraz znajdę coś Irys .
Dom niczym się ni różnił od innych domów jedno rodzinnych . Praktycznie wszędzie były zdjęcia z wizerunkami domowników . Małego Barry'ego ,Irys .
Kilka minut zajęło za nim Barry wrócił już przebrany w suche cichy . Laurel szybko się przebrała ,bo przez tą całą substancje ma osłabioną odporność .
- To czemu detektyw zaprzestał szukania prawdziwego mordercy twojej mamy ?-spytała siadając obok niego na beżowej sofie . Chłopak oglądał kreskówkę z dzieciństwa .
-Nie wiem .-powiedział wyłączając telewizor- I nie wiem dlaczego o to oskarżyli.Nie mieli dowodu zbrodni ,a i tak go wsadzili .
-Widzisz Barry prokurator miał wybór .-powiedziała spokojnie podkulając kolana-Albo jego ciepła posadka ,albo twój tata .Nie rób takiej miny . Co byś ty zrobił .
Twarz Flasha wykrzywiła się w grymas . Wierzył w sprawiedliwość nie ważne ile razy się nad nim w szkole znęcali . Nie ważne ile razy słyszał złe rzeczy na tema Arrow .
-Za ile przyjedzie Joe ?-spytała w końcu ,ponieważ cisza zaczęła jej przeszkadzać . Ciążyć . Czasami nienawidzi swoich myśli
-Nie wiem .- zwykle szybciej idzie mu z kimś złapanie kontaktu-Mam powiadomić Olivera ,że tu jesteś .
-Nie ! Zgłupiałeś.-wstała szybko z kanapy ,biorąc poduszkę-Ja chcę żyć .
Rzucając z impetem w niego poduszkę ,ale niestety nie trafiła go  ,ponieważ zrobił szybko unik. I zamiast  w niego poduszka trafiła w lampę ,której części wylądowały na podłodze .
-Właściciel nie był zbytnio zżyty z tą lampą . Prawda?-Laurel nie miała w zwyczaju niszczyć cudzych rzeczy .
Flash nic nie powiedział tylko szybko to posprzątał i pobiegł kupić nową ,a zrobił to w mniej niż trzy minuty . Było by szybciej gdyby nie było kolejki w sklepie .
-Myślisz ,że się zorientuje ?-spytał gdy wpatrywali się w trochę różniącą lampkę .
-Nie wiem jaką wagę przywiązuje do rzeczy .-powiedziała spokojnie ,ale myślała o rozmowie przeprowadzonej nad jeziora . Nie tylko Bette była manipulowana była również Helena .
-Wiecie jak tak na was patrze .-powiedział dobrze  znajomy głos Barry'emu -Zastanawiam się co jest tak interesującego w tej lampie . Na dodatek jest okropna . Tylko ani słowa o tym Irys .
-Joe!-uradował się chłopak-Poznaj Laurel Lance ,a właściwe to Dinah.
-Miło mi poznać .-powiedział ciemnoskóry wyciągając do niej rękę -Joe West . Co was do mnie sprowadza ?
-Mi również miło poznać.-powiedziała Laurel ściskając jego rękę-Barry dużo o panu mówił . A nas dorwała ulewa i pewna niepokojąca sprawa .
Detektyw był wstanie tego spojrzenia wszystko wyczytać . Chodziło o ojca Flasha . Niestety zabójca jego mamy robił i robi wszystko by prawda nigdy nie wyszła na jaw i idzie mu to dość dobrze . Bez słowa odłożył swoją kurtkę na kanapę i poprowadził ich do kuchni .
-Próbowałem nie ma sposobu.-powiedział stawiając przed nimi kupki -Ta sprawa wymaga dużego ryzyka i położenia na szali nie jednego życia .
-Nie mam nic do stracenia .-odparła pani adwokat bez ogródek -W Starling City na razie jestem tylko adwokatem . Uderzę dalej ,a jako prokurator tajnej jednostki mam większe szanse .
Wszyscy inni w pomieszczeniu zamarli . Nawet dźwięk czajnika  nie wyrwał ich z osłupienia . Jaką jeszcze tajemnice może skrywać ta kobieta ?  O wiele gorszą .
-No to tego o pani nie wiedziałem . Można wiedzieć o jakie miasto chodzi?-powiedział detektyw -Nie mam już tych akt . Musi je pani sama zdobyć ,a tutejsza policja nie lubi jak inni przejmują ich ,,niedokończone '' sprawy .
-O to bym się nie martwiła .-powiedziała spokojnie -Ludzi można wyciągnąć z więzienia bez dowodów tylko trzeba mieć dobre argumenty .
-Nie w tej sprawie .-powiedział detektyw zalewając im herbatę -To jak się poznaliście ?
   Przez resztę wieczoru  nikt nie wracał do tego tematu . Zważywszy na to ,że dołączyli do nich Iris i Eddie . Tak naprawdę po raz pierwszy od kont Barry poznał Laurek nawiązał z nią kontakt . Pozwoliła mu się poznać od tej lepszej . Już nie uważał ją za kobietę z wygórowanymi ambicjami . Odnalazł w jej uśmiechu zwykłą kobietę ,która pomimo przejść . Potrafi cieszyć się życiem ,a na dodatek pomaga innym . Jest zabawna .
-Doktor Wells nas zabije .-powiedziała   śmiejąc się gdy wracali już dobrze po północy do Laboratorium .
-Może śpi?-powiedział biegnąc przez kolejną ulicę.
-Wierzysz w to .-powiedziała spokojnie -On mało śpi . Czuwa .
-Może jak już obrywać .-powiedział odbijając w stronę kina -To wyprowadźmy go z równowagi .
   Jak małe dzieci wykłócali się przez półgodziny , na który film iść ,ale doszli do kompromisu i poszli na horror . Oboje żałowali ,że nie była noc horrorów ,ale mówi się trudno.
Przyjaciółce Arrow wydawało się ,że po seansie wrócą do laboratorium ,ale zamiast tego zabrał ją jeszcze na sztuczne lodowisko .
  Non stop się przewracała . Już zapomniała jak to było jeździć na łyżwach . Nie pamięta kiedy tak dobrze ostatnio się bawiła .
***
-Teraz spokojnie .-polecił jej brunet-Bądź naturalna. Tu wszędzie jest monitoring . 
Postanowili ,że po długiej nocy w mieście wrócą jakby spali u detektywa . Na co on przystał ,ponieważ został podstawiony przed faktem dokonanym  .
-Wypoczęci?-zapytał doktor Wells na przywitanie-To dobrze ,bo wieki jej tu nie możemy trzymać . Straling City wrze .  
Caitlin miała łzy w oczach . Laurel była jedyną kobietą prócz niej w całym laboratorium . Strasznie zżyła się z szatynką . Była jej przeciwieństwem .
-Kiedyś was na pewno odwiedzę-powiedziała by przerwać ciszę-A wy mnie .A teraz proszę Caitlin pożycz mi jakiś żakiet muszę coś udowodnić Barry'mu .
***
-Nie uda ci się !-krzyknął Barry gdy Laurel zmierzała już pewnym krokiem do gmachu głównego sądu w Starling City . Plotki o jej powrocie raczej szybko nie rozniosą się o jej powrocie . Wielu by chciało ,żeby była trupem . Ubrana w czarną spódniczkę ,białą bluzkę oraz żakiet od Catlin. Przeszła mijając szybko ochroniarzy tak by ją nie zobaczyli i udała się do  pokoju tego jednego sędzi . Weszła bez pukania . Przerwała mu pisanie . Podniósł głowę widocznie sfrustrowany brakiem szacunku ,ale pobladł gdy zobaczył kto go odwiedził . 
Pomieszczenie było duże . Przy ścianie stała sofa ,a przy niej mała ława  i pufy . 
-Laurel ?-wstał od stołu widocznie przestraszni - Co się stało ? Czemu cię nie było ? Gdzie byłaś ?
-Uwolnij Helene Bartinelle.-powiedziała spokojne -I nie waż się wzywać ochronę . Chyba ,że chcesz ,żeby prokurator naczelny dowiedział się o przewinieniach twojego syna . 
-Prosisz mnie o niemożliwe .-powiedział podchodząc do niej bliżej -Dawniej byś mnie nie miała odwagi zaszantażować . Co się stała?
-Nie mówię ,że jest aniołkiem .-powiedziała spokojnie-Ale nie zasługuje na ten los . Jeśli ona dalej będzie w więzieniu twój syn do niej dołączy . 
Nikt jej nie zauważył jak tu wchodziła ,ponieważ poszła dłuższą drogą i dobrze wiedziała gdzie i pod jakim kontem ustawione są kamery .
-Czekaj na nią o 23:15 pod więzieniem .-powiedział z ociągnięciem , 
A na twarzy córki detektywa malował się uśmiech satysfakcji .