Jak to możliwe ,że nikt z
mieszkańców nie wiedział co się działo z
zaginioną kobietom od dwóch dni trwały
poszukiwanie ,lecz ani nie znaleziono ciała ani choć jednej oznaki ,że
żyje .Już lepiej gdyby zadzwonili porywacze i zażądali okupu . A tak to nawet nie wiadomo czy żyje . W takim razie co się z nią działo
? Gdzie była ? Odpowiedź na te wszystkie pytania jest prosta przebywa w mieście
oddalonym od Starling City o kilka kilometrów w Central City pod czujnym okiem
ostatnich pracowników Star Lab i Flasha .A jednak jej komórki genetyczne wciąż
się zmieniają .
-Oliver zwolnij nie nadążam .- John ‘owi udało
się odciągnąć jasnowłosego od całodobowych poszukiwań .
Biegali wokół parku ,który
nagle bez wiedzy o tej jednej osobie stał się niczym , szarym , miejscem . Czas zaczął się dłużyć z każdą minutą bez
wieści . Zielone liście na drzewach kołysały się od wiatry . Zwiastowały pustkę
i swego rodzaju żal na samego siebie .Huśtawki skrzypiały . Słychać było tylko
w oddali płacz dziecka . Ludzie mijali się . Osoby ,które się kochały zaczęły
się od siebie oddalać ,dlatego ,że każde z nich chciało się spełnić zawodowo .
- Oliver !-krzyknął Diggle
stając . Nie miał już siły . Dobrze wiedział ,że w ten sposób Queen chce od tego
uciec . Wie teraz jak czuła się Laurel gdy zaginął na morzu wraz z jej siostrą
,a później został uznany zmarłego . Tylko ona w tedy nosiła większy ciężar w
sercu .
-Przepraszam .-powiedział
podchodząc do przyjaciela Oliver –Nie mogę w to uwierzyć ,że szuka jej cała
policja w mieście ,ja Roy , ty i
A.R.G.U.S , a po niej ani śladu . Nie jest mną ,żeby tak znikać .
-Pomyśl Oliver może chciała
odpocząć od tego wszystkiego .-powiedział John –Ostatnio dużo pracowała i
jeszcze złe relację ….
Nie do kończył ,bo w tym
momencie do Olivera zadzwonił telefon . na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie
Felicity .
-Znaleźli jej telefon
.-usłyszeli tylko w słuchawce – Był spalony …
Jasne ściany w głównym laboratorium w
Central City spowodowały ,że wzrok brunetki długo nie mógł się przystosować do
panującego w pomieszczeniu światła . Wszystko w jej organizmie wróciło do normy . I to się nie
podobało Cisco ani Caitlin
Powoli wstała do pozycji
siedzącej rozglądając się dokoła. Jej serce zabiło szybciej ,a oddech
spowolnił . Spojrzała na swoje ciało była w krótkich szortach i biustonoszu. W
dwóch
dłoniach miała wbite dwa wenflony
. Do pierwszego miała podpiętą kroplówkę, a pod drugi miała wolną .
Ześlizgnęła się z leżanki na ,której leżała i chciała stanąć ,ale nogi jej
automatycznie zadygotały i upadła . Pociągając za sobą stojak do ,którego
przypięta była kroplówka . Wszystko to upadło na podłogę z szarych płytek z doniosłym brzękiem . Później zobaczyła
tylko jasną smugę i stanął przed nią ciemnowłosy chłopak . Skądś go kojarzyła
tylko nie mogła sobie przypomnieć skąd. Miał na sobie ciemno – granatową bluzę
z napisem Starl Labs i jeans .
-Część jestem Barry Allen
.-powiedział pomagając jej wstać i
kładąc ponownie na leżance .
-Laurel Lence –powiedziała
wpatrując się w Barry’ego chcąc sobie przypomnieć jak się tu znalazła ,ale nic
pustka tylko ciemność .
Do pomieszczenia weszły
jeszcze trzy osoby . Kobieta i dwaj mężczyźni z czego jeden był na wózku .
-Doktor Wells .-powiedział
podjeżdżając do łóżka by sprawdzić parametry .
Laurel już miała się
przedstawić ,wciąż miała przydymienia i nie wiedziała czy może im ufać .
-Wiem kim jesteś .-ciągnął
Wells ściągając okulary – I jesteś bardzo ciekawym przypadkiem . I to na pewno
nie było Miriikurie .
Spotkała się z tą nazwą nie raz ,nie dwa i raczej nie
wróżyła nic dobrego wręcz przeciwnie . Przyglądała się jak nagle wszyscy
zaczęli wokół niej chodzić podpinać ,odpinać różne rzeczy . Dla niej czas zaczął się dłużyć ,więc miała
wrażenie jakby to trwało jeden dzień ,a
minęło dopiero przed południe . Barry Allen gdzieś znikną z rana i pojawił się
dopiero później z kawą i czymś do zjedzenia . Laurel nie mogła nic przełknąć .
Miała wrażenie ,że jakby coś włożyła do
buzi nawet bez przełknięcia by to zwróciła .
-Wypuścicie mnie do domu
prawda ?- spytała ,a wszyscy na nią spojrzeli jak na wariatkę.
-Tak, tylko musimy się
upewnić ,że nic ci nie jest.-powiedziała Caitlin uśmiechając się
do niej – Może to potrwać kilka dni.
Kobiety zdążyły się już przez
to pół dnia poznać . Wyglądało na to ,że miały te same upodobania gusty choć
obie nie widziały czym dokładnie się zajmuje ta druga . Laurel była adwokatem ,
broniła ludzi ,ale przed tym musiała zdobyć dowody . Czasami lepsze niż te co
miała policja . I tu rodzi się pytanie jak ona
to robiła ?
Ostrożnie wsuniętą ją do tuby
,która miała całą ją prześwietlić była lepsza od rentgenu
z racji tego ,że wykrywała nie potrzebne
substancje określając ich temperaturę i z czego się składa. Na początku
to co wstrzyknął jej napastnik było znalezione przez maszynę ,ale nie potrafiła
rozpoznać składników . Teraz wyglądało to tak jakby w ogóle w jej organizmie
nie znajdowała się to substancja.
-Oliver jest napad na bank.-powiedziała Falicity
gdy już dotarli z biegów do kwatery .
-A Roy nie może iść sam
?-powiedziała zmęczonym głosem –Ja bym porozmawiał z Kapitanem Lance .
Czuł na sobie spojrzenia
wszystkich obecnych . Musiał założyć strój i jechać pod ten sklep wraz z Royem
,który trenował .
Szybko przebrali strój i
założyli maskę . Wyjechali na ulicę na motorach i pognali w stronę sklepu nie zważając na ograniczenia prędkości
.
Ruch na drogach był dość duży
. Kierowcy trąbili ,wyzywali ,ale motorem wszędzie się zmieści . Jeszcze na
dodatek zapowiadało się ,że będzie padać
.
Ulice w stronę sklepu już były oblężone przez
policję i dziennikarzy ,ale i tak
złodziejom udało się uciec wchodząc
do opuszczonego budynku mieszkalnego . Jakoś nikomu z policji nie
przyszło do głowy ,żeby tam szukać rabusiów .
-Udało się stary .-powiedział
jeden ściągając maskę ,w tedy do pomieszczenia wpadła mała ,,bombka ‘’.Wydając
dźwięk ,który wybił wszystkie okna jakie jeszcze znajdowały się w budynku .
Doprowadzając mężczyzn do omdlenia . Widocznie nie wytrzymali tego dźwięku
. Za raz po tym jak dźwięk ucichnął
pojawiła się kobieta w masce ,ciemnym gorsecie i czarnych spodniach . W ręce
miała kij Boo . Nie musiała długo czekać po jakiś dwóch minutach . Pojawił się
Arrow z Roy’em .
-Gdzie Laurel ?-było
pierwszymi słowami jakie wypowiedziała .
Jej samo spojrzenie zabijało
Olivera . Non stop ratuje ludzi ,a nie może znaleźć przyjaciółki . Widocznie
poszukiwania musiały iść tak opornie ,że kapitan zadzwonił po wsparcie .