piątek, 26 grudnia 2014

Rozdział 7

Kilka dni obserwacji ,zmieniło się w kilka tygodni . Laurel przez ten czas zdążyła się do tego stanu przyzwyczaić . Musiała nie miała innego wyjścia ,natomiast w Starling City ludzie powoli tracili poszukiwania . Zmieńszyli obszar poszukiwań ,a kapitan Lance nie miał już na to wpływu . Rozkazu z góry .
-Trzeba uznać ,że nie żyje.-powiedziała Felicity .
Wszyscy przestali robić swoje zadania i spojrzeli na informatyczkę z dystansem . Nikt inny nie dopuszczał do siebie takiej myśli . Nawet nie chcieli słyszeć o czymś takim .
-Nie .-powiedziała Sara odkładając łuk na szklaną półkę –Nie znasz moje siostry . Jest silna .
-Ale nie jest Oliverem ani tobą.-powiedziała blondynka –Nie jest wyszkolona ,a co dopiero zabójcą .
-My tak zaczynaliśmy.-zielony łucznik nie zamierza się poddać –Każdy tak zaczyna .
I kończy podobnie . Mało kto dożywa spokojne staroci .
Wcześniej biel w laboratorium nie przeszkadzała brunetce . Teraz doprowadzała ją do szału , Nie wychodziła na z laboratorium tak długo ,że straciła poczucie czasu . Zmieniała się .  Ślepy by zauważył ,że zamknięcie w czterech ścianach jej nie służy . Miała zbyt dużo wolnego czasu . To właśnie pustę wypełniły wspomnienia do ,których nie chce zbyt często wracać . Laurel zdaje sobie sprawę ,że historii swojego życia nie wymarzę . Może stracić pamięć ,ale inny będą pamiętać . Ci co brali w tym udział  .Zatuszować pewne sprawy .Żyć z dnia na dzień ,ale te wspomnienia będą w niej głęboko zakorzenione .
Barry ma całkiem inną historie ,ale puenta jest ta sama  . Z życia da się wymazać ,ale nie z serca . Jemu  w dzieciństwie odebrano wszystko . Jej wydarto dusze  po  tym jak Oliver i Sara zaginęli na morzu ,a później uznano ich za zmarłych . A późniejsze wydarzenia przelały czarę .
-Zbieraj się .-powiedział Allen gdy wrócił z komisariatu policji . Do tej pory nie zawiadomił Olivera ,że brunetka jest  w Central City-Idziemy się przejść do parku .
Nie trzeba było jej powtarzać kilka razy . Szybko wstała  i przebrała się w pożyczone ciuchy od  Caitlin ,bo jej były już nie  do użytku .
Dzień był wietrzny  .Chodniki praktycznie puste .  Wszyscy ostatnio chodzili jacyś zdołowani . Nawet Iris coś niepokojącego zauważyła .
-Wciąż się tym zagnębiasz .-niespodziewanie odezwała się Laurel patrząc pod nogi . Do tej pory szli w ciszy . Nie zwracając na nic uwagi .
-Skąd wiesz ?-spytał nie przystając wątpiąc w to ,że ona ma pojecie co go tak zdołowało .
-Bette .-powiedział wpatrując się w największy budynek w mieście –Słyszałam co mówił Cisco .
-Mogłem jej pomóc .-gorycz ,żal w jego głosie spowodowały ,że Laurel pożałowała ,że  poruszyła ten temat .
Sama wiele osób straciła ,a Barry znał te dziewczynę zaledwie kilka dni ,ale zdążył z nią nawiązać kontakt . Co prawda z Cisco lepiej się dogadywała . Pokazała mu inne oblicze meta-człowieka . Lepsze !!!
-Nie obarczaj się tym .-powiedziała przysiadając na pobliskiej ławce –Z tego co wiem nie była zła .
-Chciała wyrównać rachunki z jej generałem i to ją zgubiło.-powiedział ciemnowłosy przysiadając na ławce –Są gorsi i  żyją, a ona chciała tylko spokoju. Bała się sama siebie .
Central City dotąd spokojne miasta po wybuchy w  Starl Labs już takie nie było ,ale nie jest tak zatrute jak Starling City .
-Musisz wracać do domu.-ciemnowłosy próbował zmienić temat-Pewnie się o ciebie martwią . Przeklęci przestępcy !
-Nikt Barry nie rodzi się zły .-brunetka dobrze zdawała sobie sprawy z wagi swoich słów-To ludzkie pomysły ,idee rodzą w ludziach zło .Po trupach dążą do celu by spełnić swoją idee.  
-Uważasz ,że osoby ,które dążą do celu są złe .-chłopak spojrzał na nią zmieszany.
-Nie !Ty mnie słuchasz .-powiedziała masując sobie dłoń-Osoby ,które niszczą są tak . Choć wielu się poddaje i wpływa na swoje życie .
Barry bez słowa wziął ją na ręce i pognał w stronę jeziora . Ta rozmowa mu pomogła ,a z drugiej strony ma jeszcze więcej  pytań . Wydaje się ,że Laurel go w pewien sposób rozumie .  Nie pociesza go jak inni tylko stara się mu pomóc upierać z tym ciężarem . Pokazać ,że to co dziele się z  innymi ludźmi nie zależy tylko od niego .
-Generał.-powiedział pozostawiając ja na brzegu i pobiegł po tafli wody . Dając upust wszystkim swoim emocją .
Po krótkiej chwili powrócił do brunetki już z uśmiechem na twarzy i z kubkiem wody .
-Nawet o tym nie myśl.-powiedziała ,a on na jej nieszczęście tylko się chytrze uśmiechnął –A po co ja w ogóle mam uciekać . I tak mnie dogonisz .
Czekałam  z zamkniętymi oczami ,aż ją obleje ,ale to się niestało .Zamiast tego poczuła jak małe kropelki  deszczu uderzają o jej suchą twarz . Uśmiechnęła się pod nosem i okręciła wokół własnej osi.
-Ja nie miałam na myśli generała tylko Doktora Wellsa .-powiedziała nie otwierając oczu-Jest taki tajemniczy . Wiem ,bo w nocy jestem z nim sama  na sam w laboratorium . Jest w tedy inny .
-A wracając do spawy Bette .-zaczął ,ale mu zdążyła przerwać .
-Bette poległa niesprawiedliwie .-zaczęła –Jak i wieli jest w więzieniu niesprawiedliwe .
-I ty to mówisz.-podszedł do niej bliżej . Teraz dzieliło ich kilka centymetrów –Choć wracajmy ,bo się rozchorujesz ,a takiej nie mogę cię oddać . Co mi zrobi Oliver ?
-Nic uratowałeś mi życie .-powiedziała spokojnie gdy biegł przez miasto . Mając nadzieję ,że ją usłyszy-Niepotrzebnie !!!

W mieście rozpadało się na dobre ,ale po każdy deszczu wychodzi słońce . Czas by przeszły już te ciemne chmury . Przemoczeni od stóp do głów .Barry i Laurel zawitali w progu domy detektywa  Westa . Rozgrzebanie historii nigdy nie wychodzi nadobne . Jak będzie tym razem?

środa, 24 grudnia 2014

Wesołych świąt


Boże Narodzenie to cudowny czas.
Wszyscy już czekają na choinki blask.
Na jej świeży zapach i kolorów moc.
Na pierwszą gwiazdkę
i tę cudowną wigilijną noc.
WESOŁYCH ŚWIĄT!!!
*****************************************
Życzę wszystkim udanych, szczęśliwych świąt.Spełnienia marzeń i czego tylko chcecie, a  tym co nie obchodzą Bożego Narodzenia życzę udanej gwiazdki, fajnych prezentów pod choinką.