poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Rozdział 22

                ,,Przy­jaźń nie potępia w chwi­lach trud­nych, nie od­po­wiada zim­nym ro­zumo­waniem: gdy­byś postąpił w ten czy tam­ten sposób... Ot­wiera sze­roko ra­miona i mówi: nie pragnę wie­dzieć, nie oce­niam, tu­taj jest ser­ce, gdzie możesz spocząć.''
Malwida von Meysenbug

               Płytkie oddechy. Spocone ciała. Jak co rano  Laurel wraz z Dickiem poszła pobiegać. Dzisiaj już nie zdąży z nim potrenować walkę wręcz. Biedaczek do tej pory nie może pogodzić się z faktem, że za pierwszy razem go pokonała. Widział jak się bije, ale nie przypuszczał, że może, aż tak mocno  uderzyć. Bruce niemal natychmiast rozpoznał w jej stylu walki nauki Teda. Okazało się, że Wildcat również i jego uczył.
- Dzisiaj ostatnia rozprawa i wraca panienka do domu.- powiedział Alfred wchodząc do holu- Pora się przygotować by zakończyć to w wielkim stylu.
                Najbardziej w domu będzie jej brakować tej uprzejmości i wiary w jej możliwości. Z uśmiechem na twarzy wyminęła ich. Pot spływał jej po całym ciele, więc niewiele się zastanawiając, od razu po wejściu do pokoju udała się, do łazienki. Swoją drogą strasznie zaniedbała swój pokój, ale nie pozwoliła Alfredowi w nim sprzątać.
Papiery walały się, wszędzie podobnie jak opakowania po batonach i chipsach. Przepocone ubrania przykleiły się jej do ciała. Wzięła szybki prysznic i przebrała się w wcześniej przygotowane ciuchy. Białą spódnicę, czarną koszulę i biały żakiet oraz bardzo niewygodne buty na obcasie. Zgarnęła z biurka resztę dowodów i zeszła na dół.
                 Domownicy dawno już wyjechali załatwiać swoje sprawy. W domu został tylko kamerdyner  z Clarkiem. Mężczyzna  jadł  już śniadanie, na które ona dzisiaj nie miała ochoty.
- Jak ty możesz o tej porze myśleć po nieprzespanej nocy? -spytał dziennikarz- Jesteście z Bruce'm maszynami.
Kent miał na sobie zwykle jeans przetarte na kolanach i niebieską koszulkę ze znakiem Supermana.
- Dużo osób prowadzi zarówno nocny jak i dzienny tryb życia i zawsze wyglądają na wypoczętych.-powiedziała siadając na przeciw niego.
Pomimo tego, że nie chciała jeść śniadania. Skusiła się na tabliczkę czekolady.
- Oboje jutro wrócimy do domu.-rozmyślał dalej ciemnowłosy- Wiesz gdzie mnie znaleźć jakby coś się działo.
Laurel teraz nie musi się obawiać Olivera i swojego taty po tym co tu widziała. Złoczyńcy w Starling City to amatorzy. Choć ci co witają w mieście w weekendy do nich się nie zaliczają. Codziennie w nocy Laurel monitorowała wszystko z jaskini. Była ich drugą parą oczu.
- Na mnie już czas.- rzekła widząc przez okno jak podjeżdża czarny samochodem jej kierowcą.
- Bruce kazał ci przekazać, że któryś z nas na pewno będzie na ciebie czekał.-powiedział, gdy stała już w drzwiach.
                W czasie swojego krótkiego prysznic i rozmowy z herosem zdążyło się rozpadać. Niebo przybrało szary odcień, a duże krople deszczu uderzały o auto.
,,Ostatnia sprawa i do domu."- pomyślała, gdy stanęła przed sądem. 
***
Tego dnia, choć miała tylko jedną rozprawę wyszła, z gmachu sądu, gdy powoli na niebie ukazywały się gwiazdy, a na ulicach miasta nie był żywej duszy. Poczciwi  mieszkańcy Gotham jedli teraz kolację z bliskimi. Na Laurel jednak nikt nie czekał.
,,Mężczyźni"- pomyślała dokładnie zapinając  swój czarny płaszcz.
Westchnęła schodząc ze schodów. Na szczęście szatynce ostatnio poprawiła się orientacja w terenie i wiedziała jak trafić do domu Wayne’ a. Skręciła, w ciemną uliczkę czując, niepokój. Była pierwszy raz sama na ulicach Gotham  po zmierzchu.  Mijała wiele budynków których dobiegał blask lamp i głosy ludzi.
                Gdy właśnie mijała opuszczoną fabrykę. Ktoś popchnął ją na drzwi przy okazji je rozwalając. Laurel zatoczyła się w półmroku. Powoli wstała, ale jej oczy jeszcze się nie przyzwyczaiły do ciemności, więc póki co napastnicy mogą zrobić z nią co zechcą.
Na sam koniec  ktoś musiał zepsuć jej wyjazd. Poczuła zapach męskich perfum, a chwile później ktoś od tyłu ją podusił. Nie mogła się wyrwać z tego uścisku, ale przynajmniej obraz jej się wyostrzał.
Nade pchnęła go z całej siły obcasem. Mężczyzna zajęknął puszczając ją. W momencie kiedy ona się schyliła czyjaś pieść. Uderzyła go w nos. Ten cios był przeznaczony dla niej.
                Szybko wbiegła do kolejnego pomieszczenia, w którym znajdowały się tylko wysoko ułożone belki drewna. Nie miała gdzie się schować, a czterech napastników już wbiegło za nią. Powoli wycofała się pod ścianę. W ręku trzymali broń . W każdej chwili mogli się jej pozbyć. Laurel rzadko kiedy krzyczy, ale może ktoś ją usłyszy. Ktoś kto obiecał, że na pewno ktoś będzie na nią czekał.  I ma nadzieje, że to miał być Clark. Tylko ona ma taki krzyk. Wydała z siebie dźwięk, który ogłuszył napastników. Fale dźwiękowe rozwaliły zabezpieczenia drewna i wszystko zwaliło się na ziemie, a Laurel straciła przytomność. 

***

                Szatynka obudziła się na jasnej kanapie w domu Wayne .Przykryta grubym kocem.
-Leż!- usłyszała od razu głos Barbary, gdy starała się podnieść.
Pod naciskiem rudowłosej ponownie ułożyła się w pozycji leżącej. Ból w głowie zamiast słabnąć nasilał się z każdą chwilą.
- Co się stało?- spytała próbując sobie coś przypomnieć poza spadającymi belkami, ale miała pustkę w głowie.
Barbara spojrzała, na nią z troską marszcząc brwi. Chwile później w pokoju pojawili się wszyscy mieszkańcy. 
-Znalazłem cię nieprzytomną w starej  fabryce.- tłumaczył Clark-Nie wiem co tam się stało, ale twoim niedoszli zamachowy byli poobijani i nieprzytomni, a z uszy płynęła im krew. Z tego co wiem. Do tej pory mają problemy ze słuchem.
                Słuchając tego co mówił ciemnowłosy w jej głowie pojawiały się przebłyski zdarzenia, ale to niemożliwe żeby ona tak potrafiła.

-Prześpij się.-powiedział Bruce- Jutro o tym jeszcze porozmawiamy.

3 komentarze:

  1. O kurczę,Laurel jest meta-człowiekiem :D Domyślam się,że to jest właśnie ta jej tajemnica,o której wspomina. No ciekawa jestem jak to się dalej potoczy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyżbyś powoli się przymierzała do stworzenia Black Canary.
    Szkoda, że musi już wracać do Starling City.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przykro z powrotem do Staling City, ale czekam aż jeszcze bardziej rozwiniesz akcje :D
    Świetnyrozdział tylko szkoda, że krótki... A cytat na początku :D
    Na koniec jeszcze przeproszę, że mnie tak długo nie było, ale wykorzytywałam ostatnie chwile wakacji xd
    Do napisania!
    ~ Julie
    Ps. Zapraszam do siebie na nowe posty:
    http://ulica-niespelnionych-marzen.blogspot.com/
    http://tworczosci-julie-tajemnicza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń