wtorek, 8 września 2015

Rozdział 23

,,Zro­zum­cie, że język może uk­ryć prawdę, ale oczy - nigdy.''
Michaił Afanasjewicz Bułhakow


      W posiadłości Wayne panowała grobowa cisza, gdy Laurel po raz drugi obudziła się. Nikogo na jej oko nie było w pobliżu. Powoli podniosła się z pozycji leżącej. Wciąż ,,łaskotało" ją gardło i pomimo tego, że siedziała kręciło jej się w głowie.
- Co się tam stało?- spytała na głos samą siebie.
Zaczęła na powrót obawiać się samej siebie. Chciałaby żeby wczorajszy dzień się nigdy nie wydarzył.
- Nie wiem. Na to pytanie tylko ty mogłaś nam odpowiedzieć. -powiedział spokojnie Kent pojawiając się przy niej -Twoi napastnicy siedzą cicho.
Po chwilo do pokoju wszedł Bruce i Alfred. Liczyła, że w drzwiach ujrzy jeszcze Barbarę i Dicka. Jednak tak się nie stało.
- Wysłałem ich do szkoły.-powiedział ciemnowłosy siadając przy niej- Jeszcze nie skończyli nauki.
                Obaj panowie byli ubranie oficjalnie. Bruce miał na sobie białą koszule z czarnym krawatem. Jego garnitur jak i marynarka był czarny z połyskiem. Natomiast Clark miał na sobie tylko szare spodnie od garnituru i białą koszule z czerwonym krawatem.
- Przepraszam.-odezwał się w końcu milioner- Dałem ci słowo. Jednak go nie dotrzymałem.
Po tych słowach w pokoju zapanowała głucha cisza. Wszyscy nagle zainteresowali się swoim obuwiem. W przypadku Laurel stopami.
- Nie możesz być wszędzie.- powiedziała przytulając  się do jego ramienia.
- Twoje rzeczy już są w drodze do domu.- z jego twarzy nie można było wyczytać żadnych emocji.
Komisarz Gordon musiał już wygłosić swoje przemówienie w trakcie, którym ona miała być już w drodze do domu.
- Zabiorę cię na podniebną przygodę.-powiedział Clark z uśmiechem.
Wstała już  sofy, gdy Wayne dotknął delikatnie jej dłoni. Ciągnąc w dół.
- Nie jestem twoim ,,przyjacielem."-powiedział odwracając jej twarz ku sobie- Jeśli ten ,,atak" by się powtórzył dzwoń od razu do mnie . Nie ważne, która będzie godzina. Jeśli czegokolwiek będziesz się bała lub wpakowała w kłopoty. Wiesz gdzie nas znaleźć.
Laurel zmarszczyła lekko brwi. Wydawało jej się, że nie okazuje swojego strachu.
- Krzyczysz przez sen.- wyjaśnił jej Alfred.
Szatynka lekko się zarumieniła. Koszmary jej dokuczały, ale nie sądziła, że krzyczy podczas nich.
- Dobrze, a więc na mnie już pora.-powiedziała ze słabym uśmiechem. Wstała, ale nogi pod jej ciężarem zadrżały.  Upadły, gdyby Clark jej nie złapał.
- Jeszcze jesteś słaba.- wziął ją na ręce.
Bruce podążał za nimi jak cień, aż do wyjścia na dwór.
Wiał chłodny wiatr, pod którego siłą drzewa się uginały.
- Dziękujemy za wybranie linii lotów Supermen.- powiedział nie puszczając jej- Proszę mocno się trzymać. Trasa będzie wyboista.
                Laurel nie zdążyła nic powiedzieć. Powiew wiatru przy starcie odebrał jej tchu, ale już po chwili mogła podziwiać piękne widoki z lotu ptaka bez żadnych ograniczeń. Co prawda niebo było dziś szare, ale i tak widok zapierał dech w piersiach. Kent mógł lecieć wyże, ale Laurel byłoby wtedy zimno. Wiatr rozwiewał jej włosy.
- Uwaga lądujemy. -jego głos zdołał przebić się przez szum.
                Na te słowa kobieta zamknęła oczy. Nienawidzi jak jej coś wpadnie do oko. Może jest zbyt delikatna dla siebie? Nie, kocha ciemność. Ona pozwala jej się skupić. Zebrać myśli i uspokoić samą siebie.
Córka kapitana policji uchyliła, lekko powieki , nie czując już zimnego wiatru. Clark stał. na korytarzu jej mieszkania trzymając ją na rękach. 

- Nikogo nie ma.-powiedział kładąc ją na kanapie- W  twojej sypialni czeka na ciebie niespodzianka. 
Laurel uniosła lekko brwi do góry.  Nikt jeszcze bezinteresownie nie sprawił jej niespodzianki. Może to podziękowanie. Szatynka  jednak bardziej skupiła się na zmienionym wnętrzu swojego pokoju. Zniknął charakterystyczny czerwony kolor ścian w przedpokoju. Zamiast niego pojawił się kremowy. 
- Dzięki za wszystko.-powiedziała chcąc się z nim pożegnać, ale on ponownie sprowadził ją na kanapę. 
- Nie ma za co.- rzekł z uśmiechem- I pamiętaj Metropolis jak i Gotham stoi dla ciebie zawsze otworem. Tylko daj znać wcześniej. Muszę ogarnąć farmę jak i mieszkanie w centrum. Nie pakuj się w kłopoty. 
- Do zobaczenia.-powiedziała obserwując jak jasna smuga znika z jej pokoju. 
***
          Laurel postanowiła nie tracić czasu. W każdej chwili mogła wrócić Helena, a ona musiała sprawdzić tą skrytkę. To co wydarzyło się w Gotham nie było zwykłym atakiem mającym ją uciszyć. Nie wymyślił tego 
gangster. To był on. Chciał ją sprawdzić. 

__________________________________________________________________________
Co sądzicie o zwiastunie czwartego sezonu. Mi osobiście nie przypadł do gustu. Marzę wręcz żeby uśmiercili niektórych bohaterów. Zarówno dla nich jak i aktorów będzie lepiej. 

2 komentarze:

  1. No,powiem Ci,że z twoim stylem jest lepiej :) Bardzo fajnie się czytało i żałowałam,że się skończyło.
    Ciekawa jestem,co też się śni naszemu Kanarkowi. Wychodzi na to,że strasznie dużo jeszcze o niej nie wiem,skoro nie czytam komiksów. Ale po co,skoro tutaj się o wszystkim dowiem?
    Co do zwiastunu: Początek-obrzydlistwo,mam nadzieję,że wyjdą z niego góra 2 minuty 1 odcinka. Ale jak to Ray nie żyje? :O Zapomniałam o czymś z finału?
    Fajna Thea z łukiem jako Female Arsenal :D No i nasza Laurel bardzo ładnie wymiata :D Mam nadzieję,że Felicity poromansuje z tym Murzynkiem,bo sweet Olicity scen więcej nie zdzierżę.
    A reszta...cóż,prezentuje się przyzwoicie,ale wiemy wszyscy,jak zniszczyli ten serial. Nowy strój Olliego bardzo fajny,ale Diggle'a- ;_; Vader vol.2
    I czy mi się wydaje,czy dzięki Lazarus Pit zmartwychwstała Sarah? o.O No dajcież spokój.
    Tak czy siak,czekam na 7,bo to i Arrow i Supernatural ^^

    OdpowiedzUsuń