sobota, 16 lipca 2016

Rozdział 36 ,,Odwiedziny.''

..Troska o drugiego człowieka marszczy czoło, ale wygładza serce.'' 
Cytaty.info





                    Oliverowi nie spodobała się reakcja Laurel na widok ich gościa. Również Ray nie był zadowalani, ale nie z przyczyny związanie emocjonalnego z kobieta, a z powodu walki między firmami o akcje.
- Bruce. - Przywitała się z uśmiechem na twarzy. - W czym mogę Ci pomóc.
- Witaj Laurel.- Powiedział mijając dwóch wściekłych właścicieli firmy. Jeszcze żeby było mało przytulił się do niej.
Za plecami Laurel rozległ się cichy śmiech Johna wywołany zapewne przez minę Queena. To u niego rzadkość.
Na włosach Bruce można było jeszcze zauważyć płatki śniegu, które jeszcze nie zdążyły się roztopić.
- Czy zawsze muszę mieć jakąś sprawę, żeby Cię odwiedzić? - Spytał odsuwając się od niej.- Dick się stęsknił.
Wtedy jak na zawołanie za jego pleców wyskoczył uśmiechnięty młodzieniec.
- Laurel. - Powiedział o mało nie przewracając przy tym ciemnowłosego.
- Dobra chłopaki koniec przedstawienia. - Rzekła czochrając włosy chłopaki.- Wy dwaj do mojego gabinetu, a wy zajmijcie się swoimi sprawami.
                 Kiedy się odwracała zauważyła kontem oka, że przyjaciel ruszył już w jej stronę, by coś powiedzieć, ale szybko znalazł się przy nim Diggle i położył mu rękę na ramieniu. W windzie Dick nucił sobie piosenkę z windy zapełniając głuchą ciszę.
- Powinni wymienić szyby w tych windach.- Powiedział, gdy rozgościł się na kanapie.- Nie pasują do reszty.
Biedaczek,  musiał założyć dzisiaj granatowy garnitur i białą koszulę. Nie udało mu się nawet wymigać od założenia krawatu.
- Nerwowy jest.- Podsumował zachowanie Olivera jednym słowem Bruce. - Za niedługo kończysz, prawda?
Laurel tylko przytaknęła i zabrała od nich płaszcze.
- Nieźle cię pilnują.-Powiedział Dick machając ręką do kamery. - Tak w ogóle Bruce zameldował się już w hotelu, a ja prześpię się u Ciebie na kanapie.
Tym samym dając Laurel znak, że nie przedstawią celu swojej wizyty w firmie.
Do końca godzin jej pracy zagadywali ją i opowiadali co działo się w mieście od jej wyjazdu. W międzyczasie wypyli kawę i nawet się nie obejrzeli, a już wybiła godzina powrotu do domu.
***
                    Dick szybko rozgościł się w jej domu z kulturą nie jak rozpieszczony dzieciak, który musi zajrzeć do wszystkich szafek. Za to Bruce musiał wyjść załatwić swoje sprawy. Laurel musiała też wyjść na trening do Teda, a nie chciała by chłopak z Gotham poczuł się jak nieproszony gość, więc zaproponowała żeby poszedł z nią, ale był zmęczony podróżą. Szybko przebrała się w grube rajstopy i spodnie dresowe oraz ciepłą bluzkę. I ze smutkiem spojrzała na buty zimowe, które teraz robiły za ciężarki na nogi.
                  Kiedy zjawiła się w parku, który aktualnie był przykryty białym puchem. Ted już się rozciągał przy ławce.
- Myślałem, że cię uziemił w biurze. - Rzekł, ale nie mogła dotrzeć czy się uśmiecha, bo szalik zasłaniał jego usta.- W końcu dobra kurtka zimowa do biegania.
- Chwilowo jesteś bezpieczny.- Powiedziała podchodząc do niego bliżej.- Obrał sobie za cel kogoś innego.
Mężczyzna spojrzał tylko na nią z zaciekawieniem i dał znak, że czas na bieg.
Ta część parku o tej porze roku była pusta przez aurę pogodową. No, bo jak zimą rozłożyć koc na ziemi lub przysiąść na ławce pokrytej lodem. Z pobliskiego lodowiska dochodziły do nich śmiechy łyżwiarzy. Z miarę jak się ściemniało i pojawiało się więcej sankarzy. I i dziwo nie były to dzieci, lecz dorosłe już osoby i młodzież
- Dobrze.- Ted zaczął zwalniać.- Na dziś wystarczy.
Kiedy stanęli nie dało się nie zauważyć ich czerwonych policzków. - Odprowadziłbym cię, ale muszę iść na siłownie.-  Jego barwa głosu uległa zmianie.- Do zobaczenia jutro. Zanim poszedł poprawił jej jeszcze fioletową czapkę i ruszył w przeciwną stronę.
                Laurel odprowadziła go jeszcze wzrokiem i ruszyła w stronę domu. Lampy na ulicach powoli zaczęły się zapalać jak i światła w wielu domach.
- Mam nadzieję, że długo nie czekałeś.- Powiedziała do Bruce, który czekał na nią przy najbliższych światłach, a którego wcale się tutaj nie spodziewała.
- Powtórzyło się to jeszcze kiedyś?- Spytał z troską, ale i z ciekawości.
- Nie i nie był okazji do powtórki.- Odpowiedziała szybko.
- Nie mówisz nam wszystkiego ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz