sobota, 17 października 2015

Rozdział 27 ,,Trzy strzały zwane ostrzeżeniem''

,,Zawsze można zrobić coś mocniejszego.''


              Helenie nie podobał się pomysł Laurel. Obie teraz stały na dworze drżąc z zimna. W momencie, gdy większość mieszkańców spokojnie sobie spała w ciepłych łóżkach.
- Nie musiałaś tutaj ze mną przychodzić.- powiedziała Laurel chowając dłonie do kurtki.-Poradziłabym sobie.
Brunetka spojrzała na nią surowym wzrokiem. Chodząc w kółku coraz bardziej marzyła o walce, a tu może dojść do niezłej wymiany zdań, a może i ciosów.
- Masz szczęście, że nie powiedziałam nic Ted'owi.- czekała na jej reakcję, ale ona zachowała kamienną twarz.- Mogłam też powiedzieć Oliver'owi.
 I nic. Żadnej reakcji. W oddali słychać było też pociągi.
- Przyprowadziłaś ją żebym miała na kimś się wyżywać.- powiedziała wychodząc mroku nocy. Miała na sobie czarną skórzaną kurtkę, niebieską koszulkę i ciemne spodnie.
- Miejmy to już za sobą.- powiedziała Laurel.- Po co ci te informacje ? I w co wpakowała się moja siostra?
                 Ciemnowłosa uśmiechnęła się pod nosem. Mierząc Helene badawczym wzrokiem.
- Musi pozbyć się niewinnych osób.- jej głos był za spokojny.- Osób, które walczą z korupcją i bronią innych. Ten łajdak wie od kogo ma broń. Po pięć z każdego miasta na tej półkuli ziemi. Che to osobę zastraszyć by jej nie dał.
Helena wraz z Laurel przysłuchiwała się temu z uwagą o coś im w tej historii nie pasowało. a Nyssa bez słowa sobie od nich odeszła. Musiały iść za nią do auta.
- Pochodzisz z Ligi zabójców.- zaczęła Helena.- Powinnaś się cieszyć z tego, że się do was upodobnia.
- Nie chce by jej serce opętał mrok.- rzekła spoglądając na Laurel znacząco.
-Nie musimy go szukać. Wiem który jego człowiek ma sprzedać jej   broń.- odezwała się w końcu.- Znajdziemy go na wybrzeżach miasta.
Wojowniczki  spoglądały na nią niepewnie, ale ostatecznie weszły do auta i pojechały.
***
            W klubie panował hałas. Przed wejściem spotkały parę zakochanych w sobie ludzi z alkoholem.
- Będziesz wiedziała, który to?- spytała Nyssa idąc z nią ramie w ramie odganiając tłum.
- Tak.- odpowiedziała wyciągając z kieszeni spodni szkic.- To on.
- Jak do tego doszłaś?- zapytała Helena.
- Powiem wam jak wróciły.- rzekła przeciskając się przez tłum tańczących, aż w końcu doszły do loży vipów.
           Oczywiście weszły bez pytania, a panowie grali w pokera.  Ten, którego szukały siedział na środku w białym garniturze i czarnej koszuli.  - W czym możemy pięknym panią pomóc? - spytał jeden z chytrym uśmiechem.
- Tylko w jednej rzeczy.- powiedział Nyssa podchodząc do jej celu z zdjęciem Sary.- Nie sprzedaż jej broni.
Wyciągnął cygaro z ust i spojrzał na Laurel, która w mgnieniu oka pojawiła się przy córce Demona.
- Nie mogę spełnić tej prośby.- powiedział wracając do gry.
Szatynka położyła rękę na ramieniu Nyssa'y,  a sama podeszła bliżej do niego chwyciła najbliższą szklankę i wylała jej zawartość na niego.
- Moja koleżanka o coś poprosiła.- powiedziała, gdy wszyscy wstali.
           Nikt nie zdążył już czegokolwiek powiedzieć, bo jeden goryl rzucił się na ciemnowłosą i skończył z sztyletem w brzuchu. Kolejny rzucił się na Laurel, a ta rozbiła mu kolejną szklankę na głowie i popchnęła na bar. Helena walczyła w drzwiach. Paru wyleciało przez szybę na pierwsze piętro gdzie bawili się inni. Jeden zamachnął się na Laurel z nożem robiąc jej  ranę ciętą na ręce. Wściekła wygięła mi rękę z nożem tak, że go upuścił. Kapnęłam tam gdzie najbardziej bali i zdzieliła pięścią. Żaden z ochroniarzy nie przyszedł, więc takie bójki są tu na porządku dziennym. W końcu w loży przytomne pozostały tylko cztery osoby.
- To chyba się dogadaliśmy.- powiedziała Nyssa.- W przeciwnym razie wrócimy tu i gorszy los spotka ciebie.


***
           Laurel wraz z Nyssa'ą i Heleną wróciły miasta nad ranem, gdy powoli słońce przeganiało noc. Miały parę drobnych zadrapań niezagrażających życiu. Na ich twarzach malował się blady uśmiech, który znikał z każdym krokiem do mieszkania.
- Co tu się stało?- spytała Helena widząc wyważone drzwi.
Córka kapitana policji nic nie odpowiedziała tylko weszła do domu, który wyglądał gorzej niż po imprezie Olivera i Tommy'ego. Wszystko było powywalane z półek. Mała ława była połamana, a sofa przedziurawiona w paru miejscach. Naczynia były potrzaskane  w kuchni, a stół i porę szafek zniszczony. Na ścianach ktoś wymalował niezrozumiałe znaki do córki demona i Heleny. Tylko Laurel wiedziała co one oznaczają. Wolała nie sprawdzać jak wyglądają ich pokoje.
- Na ziemie!- krzyknęła Dinah robiąc to samo.
Dzięki temu uchroniły się przed trzema czarnymi strzałami, które wbiły się w ścianę. '

2 komentarze:

  1. Ty masz tendencje do zakończeń wtedy kiedy czytelnik prosi o więcej xxxx
    Chciałabym zauważyć, że bardzo rozwinęłaś się z pisaniem, bo czytam cię już jakiś czas i powinnaś być z siebie mega dumna :D
    Jesteś po prostu swietna,
    czekam na next
    ~ Julie

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezła rozróba. Świetna akcja w tym rozdziale :)

    OdpowiedzUsuń