piątek, 22 maja 2015

Rozdział 15

      Bądź silnym i niezłomnym, aby umocnić słabość tych, którzy się chwieją.
Z. Hartingh


  Nazajutrz Laurel obudziła się przy dawnym bokserze . Wciąż nie dochodziło do niej gdzie jest . Nawet tego nie wiedziała . Poruszyła się budząc ciemnowłosego ze snu. Przetarł dłońmi ręce . Trwała ,na której spali przez noc stała się wilgotna, a na jej zielonych źdźbłach pojawiły się kropelki rosy.
-Gotowa do dalszej drogi? -spytał wstając.
Laurel dostała zakwasów dawno już tak się nie męczyła ,a tu się okazuje ,że to dopiero początek.
-Ted nie rób sobie żartów-powiedziała podciągając nogi pod brodę-Samo dojście tu zajęło nam jeden dzień. Jeśli pójdziemy dalej nie zdążymy wrócić do poniedziałku.
-A czy ja obiecałem ci ,że wrócimy po weekendzie ?-spytał przerzucając plecak przez ramie .
Szatynka spojrzała na niego wielkimi oczami, a on jak gdyby nic się uśmiechnął.
-To jest uprowadzenie.- powiedziała, a w jej głosie dało się wyczuć strach .
-Dobrowolnie tu przyszłaś.-powiedział odwracając się w stronę lasu - W każdej chwili możesz wrócić.
-Dobrze wiesz ,że tak nie jest.-przeczesała dłonią ręce-Nawet jakbym tam zeszła nie miałaby jak wrócić.
Ted już jej nie słuchał. Szedł przed siebie nucąc . Szatynka założyła sobie plecak na plecy i podeszła do krawędzi szczytu. Chwile tam stała ,ale i tak decyzje już dawno podjęła . Pobiegła w stronę ciemnowłosego, który szedł na tyle wolno by mogła go dogonić.
-Będzie jeszcze wspinaczka? -spytała, gdy wyrównali kroku .
-Nie, tylko musimy  przebić się przez ten las . -powiedział z dziwnie się uśmiechając-Powodzenia.
-To tylko las.-nie wiedziała w jego pokonaniu nic wyczynowego .
        Taak to tylko las ,który jest bardzo zapuszczony szybciej mu do dżungli . Trawa rosła bujnie niż na dole . Drzewa były porośnięte mchem. W niektórych dziuplach mieszkali mieszkańcy lasu . Dało słyszeć się ćwierkotanie ptaków . W pewnym momencie Ted wspiął się na jedną gałąź zręcznie skakając na kolejne drzewa .
Laurel nie mogła się nadziwić jego kondycji . Zastanawiała się czy dałby radę Oliver go pokonać.
-Uważaj w tym lesie można w coś porządnie wdepnąć.-powiedział dalej przeskakując .
-Spokojnie wszystko będzie lepsze niż gumy.-zapomniała o odchodach zwierząt .
-Nie chcesz spróbować? -spytał na chwilę stając-To jest jak skakanie po dachach .
-Nie dzięki.-powiedziała choć kusiło ją by spróbować- Aaaa
Laurel zrobiła krok do przodu ginąc w trawie . Jej krzyk niósł się echem . Strasząc zwierzęta .
Szatynka wpadła do bagna . Brązowej ,śmierdzącej breji . Brudząc się ,jej włosy się skleiły . Trochę posmakowała bagna za nim Ted zszedł z drzewa i podał jej rękę by wyszła . Był bardzo ostrożny by nie pociągła go za sobą.
-A nie mówiłem.- powiedział, gdy Laurel zbierało się na wymioty. Szybko się zebrała biegnąc w krzaki by wyrzucić z siebie ohydną breję.
-Dobrze ,że wzięłam coś na zmianę.-powiedziała ,gdy wróciła-Jak ja to z siebie zmyje nie mam na tyle wody .
-Bardzo dobrze .-powiedział podając jej chusteczkę -Tam gdzie cie zabieram jest małe jeziorko. To co może teraz spróbujesz .
Laurel pokiwała głową. Idąc za nim ,gdy postawiła obie nogi na gałęzi zaczęła się lekko chwiać . W porównaniu do ciemnowłosego .
-To jest bardzo proste tylko wygląda na trudne .-chwycił jej dłoń-Musisz czuć się lekko ,wierzyć w siebie ,wyczuć czy tam jest stabilnie i wybić się . O to cała filozofia.
       Na dowód swych słów przeskoczył na kolejne drzewo . Szatynka wzięła głęboki oddech .
-Pochyl się trochę do przodu .-zawołał do niej -Przykucnij i lewa noga trochę do przodu .
Marzyła o tym by trochę to opóźnić ,ale nie miała jak grać na zwłokę . Zrobiła jak kazał ,ale zamiast czuć pod nogami drewnianą gałąź. Czuła powietrze . Upadł na plecy wydając z siebie jęk bólu .
-Nie ważne ile razy upadniesz .Ważne ,że się podniesiesz .-w głowie szumiał jej głos Teda-Odnajdź tą siłę ,którą ci odebraną i której zajawki pokazujesz w sądzie .   Laurel podniosła się z ziemi dołączając do przyjaciela . Czuła ból w każdej części jej ciała, ale determinacja wzięła górę. Zepchnęła go w bok . To ludzie sprawiają, że ból wydaje się silniejszy niż był w rzeczywistości .
-Zamknij oczy.-powiedział delikatnie ją pochylając. Automatycznie wysunęła lewą nogę troszeczkę do przodu, wybiła się. Czując na twarzy podmuch wiatru . Otworzyła oczy przed ,którymi miała gałąź . Znowu jej się nie udało ,ale nie chciała drugi raz upaść. Złapała się jej jedną ręką.
-Podciągnij się.-powiedział Ted .
Z jej czoła już dawno leciał pot . Podkuliła nogi chwytając drzewo drugą ręką . Gałąź lekko pękła ,ale udało jej się podciągnąć.
Nim się obejrzała był przy niej brunet.
-Lecisz.-rzucił tylko .
***
     Z każdym kolejnym drzewem było coraz lepiej. Choć przez to droga im zajęła trochę dłużej. Gdy przedostali się na drugą stronę powoli zaczęło się ściemniać ,a błoto na Laurel się zeschnąć sumie ta polana niczym nie różnił się od tamtej tylko na jej środku znajdowały się dwa pnie drzew. Przez środek przepływała rzeka, która prowadziła w górę . Na północ od nich znajdowała się dalsza część lasu .
Ted rzucił swój plecak na pień drzewa rozglądając się .
-Chcesz to z siebie zmyć ?-spytał z grymasem na twarzy . Dało się już czuć ten zapach .
-Też pytanie . Oczywiście.-odpowiedź na to pytanie była tylko jedna .
Podążyła za nim jak cień, który pozostawia po sobie dowód istnienia. Poprowadził ją w stronę lasu ,którego miała dość . Chwile szli, gdy w końcu oboje stanęli przed małym zbiornikiem wodny . Tafla jego wody była spokojna
-To ja cię zostawiam.-powiedział szybko znikając jej z oczy.
     Córka kapitana policji poczekała ,aż jego kroki ucichną . Ściągnęła buty ,zanurzając się po głowę  w lodowatej wodzi . Czuła jak cały brud spływa jej po ciele . Jedną ręką wyciągnęła ubrania na zmianę. Po czym zanurzyła się już cała w wodzie opadając na dno by zebrać myśli.
Dno było wyłożone piaskiem. Gdzie nie gdzie znajdowały się duże  kamienie .
Laurel ściągnęła z siebie brudne ubrania . Przemywając się, wypłynęła na powierzchnie by nabrać powietrza. Nie ma przecież  skrzeli . Szybko się ubrała by nie doszło do niekomfortowej sytuacji.
Jakby już teraz nie było dziwnie.
    Ted długo nie przychodził w końcu postanowiła wziąć los w swoje ręce . Wstała zmierzając w stronę polany mając nadzieje ,że jej fotograficzna pamięć w końcu się na coś  przyda .
Minęła charakterystycznie wyrzeźbioną skałę przez naturę. Plecak jej trochę ciążył ,ale na pewno zimna kąpieli  dobrze je zrobiła . Choć wolałaby ją mieć w bardziej komfortowych warunkach .
Coraz bardziej w zaroślach przebijała się jasna poświata, serce zaczęło jej szybciej bić, aż w końcu z krzaków wyszedł Ted .
-No proszę znalazłbyś drogę.-powiedział zabierając od niej plecak .
Nie mylił się przeszli zaledwie kilka metrów ,a oczom kobiety . Ukazała się polana ,na której teraz było rozpalone ognisko .
-Chcesz coś zjeść? -spytał na co tylko Laurel pokręciła przecząco głowę -Dobrze ,ale jutro cię już do tego zmuszę . Od wczoraj nic nie jadłaś.
Położył jej plecak przy jednej belce na powrót do niej podchodząc. W ręku trzymał coś jeszcze czego szatynka nie mogła dostrzec w półmroku ,ale i to położył obok nich  pośrodku ich nóg . By było sprawiedliwie.
-Już wiesz ,że ta wycieczka do miłych nienależny .-ona najlepiej to widziała-Atakuj .
   Laurel przez chwile stała w osłupieniu ,ale w końcu zdobyła się na odwagę i przyjmując pozę zaatakowała go ,ale on złapał jej rękę za nim w ogóle wyprowadziła go naprawdę. Kolejne próby również były spalone ,ale gdy przerzucił ją sobie przez ramie . Dzięki czemu znowu poczuła ból w plecach dostrzegła szanse . Chwyciła to co pozostawił na ziemi . Pod swoją rękę czuła drewniane kije . Cztery. Wzięła dwa, wstając. I to nie pomogło  zablokował jej ruch gołą ręką . Podcinając jej  nogi by samemu sięgnąć po broń. Dalej w walce już koordynował jej ciosy, a dźwięk uderzającego o siebie drewna niósł się echem .
-Bardzo dobrze.-powiedział biorąc od niej kije-Znasz styl widzę już to po twoich ruchach, dajesz unieś się emocją ,ale masz technik. Jutro poćwiczymy nad twoimi emocjami i siłą uderzeń ,a może nawet nauczę cię czegoś nowego .
     Laurel ledwie mogła oddychać pot lał się jej z czoła ,z twarzy .Szatynka podeszła do ogniska chłonąc jego ciepło. Oparła się o jeden pień układając się do snu . Przed oczami miała ciemne niebo ,na którym połyskiwały jasne gwiazdy,a towarzyszył im księżyc .
-Dlaczego to robisz ? -spytała nagle-Czemu chcesz mnie szkolić?
Ted westchnął układając się przy niej . Ich oczy się spotkały .
-Kiedyś oskarżono mnie o morderstwo ,którego nie popełniłem.-powiedział nie odrywając od niej wzroku-Musiałem przybrać maskę by oczyścić z zarzutów ,a teraz gdy widzę tych nowych bojowników nie widzę w nich światła. Co z tego, że zgarną szefa i część gangu jak reszta i tak będzie terroryzować mieszkańców miasta. Będzie zabijać, okradać, gwałcić. Chce byś ty mogła się bronić tak jak i inny. Oni zapomnieli o tych mieszkańcach .
Laurel nie mogła uwierzyć ,że jej to wyznał. Wpatrywała się w niego nie mogąc oderwać wzroku .
-A ciebie co napędza? -spytał po chwili ciszy .
-Tata ta jak ty chciał żebym umiała się bronić.-powiedziała czując ciarki na plecach .
-Wiesz, że nie o to pytam.-powiedział starając się nie brzmieć nachalnie .
-Poczucie winny.....
_________________________________________________________Musiałam wpleść komiksową historie Teda . Bez niej ,bez niego . Komiksowa Black Canary nie byłaby tym Kanarkiem jakiego znam .Jakie długie ostatnio mi te rozdziały wychodzą . 

4 komentarze:

  1. Zdecydowanie uwielbiam dłuższe rozdziały <3

    Blog Arrow Olicity

    OdpowiedzUsuń
  2. Radi, powiem ci, że chyba przez ciebie zacznę oglądać Arrow. Dawno nie widziałam cię, nie słyszałam, co się z tobą dzieje? xD
    A tak odnośnie twojej twórczości - TY mówisz, że uwielbiasz mój styl pisania? TY? Dziewczyno, ja w moim mniemaniu nie dorastam ci do pięt xd
    Rozdział super jak zawsze :D
    Ps. Odezwij sie umarlaku, będziesz mi doradzac co mam pisać, miszczu dżedaj :p
    - Voldi :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super. Już nie mogę doczekać się kolejnego .
    O co chodzi z Laurel ? Fajnie pokazałaś jej ,,trening.''

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, ze historia Teda tak sie w serialu skończyła, dlatego miło poczytać o nim znowu i znowu ;) Treningi Laurel nice, co innego widzieć a co innego czytać o tym - za to duży plus.

    Crossover Arrow - blog o Olicity

    OdpowiedzUsuń