-Dużo ryzykujesz . -powiedziała ciemnowłosa gdy
Laurel wychodziła do pracy . Szatynka miała dziś na sobie czerwony żakiet ,
który wraz z jej białą bluzką idealnie podkreślał jej kolor oczu .
-To już moje zmartwienie .-powiedziała wkładając czerwone szpilki -Nie otwieraj nikomu i na razie nie ujawniaj się dla własnego dobra. Jutro już powinno wszystko normalnie wyglądać.
Liście z drzew powoli zaczęły żółknąć i opadać na ziemie . Niebo dziś było pochmurne . Laurel najpierw wstąpiła na komisariat policji w drodze do prokuratury. Musiała dać tacie znać,że żyje nie chciała dłużej nadszarpywać jego nerwów i serca . Szatynka czuła na sobie wzrok każdego przechodnia .
-To już moje zmartwienie .-powiedziała wkładając czerwone szpilki -Nie otwieraj nikomu i na razie nie ujawniaj się dla własnego dobra. Jutro już powinno wszystko normalnie wyglądać.
Liście z drzew powoli zaczęły żółknąć i opadać na ziemie . Niebo dziś było pochmurne . Laurel najpierw wstąpiła na komisariat policji w drodze do prokuratury. Musiała dać tacie znać,że żyje nie chciała dłużej nadszarpywać jego nerwów i serca . Szatynka czuła na sobie wzrok każdego przechodnia .
***
Jak zwykle na komisariacie
panował gwar , każdy miał ręce pełne roboty . Sara zauważyła już ją z daleka
rzucając jej się na szyje . Jej siostra ubrała się dziś w swój ulubiony strój
co się równa wygodne niebieskie jeans . jakiś t-shirt w tym wypadku czerwony
bez nadruku . Oczywiście nie mogło zabraknąć jej skórzanej kurtki .
-Martwiłam się .-wyznała młodsza z sióstr-Nigdzie nie mogliśmy cię znaleźć .Gdzie się podziewałaś?
Nadleciała salwa pytań, a to jeszcze nie koniec ,bo już do nich zbliżał się tata w szarym garniturze i bordowej koszuli . Jeszcze Oliver weźmie ją na przesłuchanie .
-Wróciłaś dla mnie?-widok Sary, Laurel bardzo zaskoczył-Też się za tobą stęskniłam .
-Laurel gdzieś ty się podziewała ?-spytał jej tata przytulając swoją córkę .
W końcu mógł odetchnąć ,ale wciąż czuł niepokój . Ktoś chciał wtargnąć na życie jego córki .
-Musiałam coś załatwić poza miastem .-kapitan Lance wymienił z Sarą znaczące spojrzenie,choć Laurel tego nie dostrzegła -Muszę już iść do pracy.
Czuła ,że oni coś podejrzewają. .W oddali w gabinecie swojego taty dostrzegła stertę papierów . Jej segregatory rozpoznała je po naklejkach ,które nakleiła na grzbiet .
-Muszę się jeszcze tam tłumaczyć.-powiedziała stanowczo. Policja musiała przeszukać jej mieszkanie ,ale nie znalazła czarnej skrzynki . Zaraz jak Helena zasnęła sprawdziła czy nie zabrano jej najważniejszych dokumentów .
-Niech ci będzie .-zgodził się kapitan Lance -Ale policja cię podwiezie .
Mogłaby tam stać i się z nim kłócić ,ale wolała szybko zniknąć im z oczu .
-Nie mam telefonu .-powiedziała cichutko tak jakby sama do siebie ,ale jej bliscy ją usłyszeli .
-Nie masz go ,bo ktoś ci go podpalił.-naskoczyła na nią siostra .
Laurel tylko wywróciła oczami nie lubiła jak ktoś ją niańczył , układał jej życia .
Na komisariat trafiło kolejne zgłoszenie bójce w barze ,więc jej tata musiał się oddalić chcąc nie chcąc .
-Chłopcy do auta z nią.-rzucił tyko o zniknął w swoim gabinecie .
Szatynka zaczęła wycofywać się do wyjścia .
-Nic mi nie powiesz ?-spytała jej siostra podążając za nią-Tak po prosto odejdziesz ? A gdzie słowa wyjaśnienia ?
Sara była oburzona postawą swojej siostry ,ale poczuła ulgę widząc ją całą i zdrową .
Wychodząc na dwór poczuła zimnu chłodny wiatr ,który o mało nie zwalił jej z nóg ,a nie był porywisty .
-Ty się nie tłumaczyłaś jak wróciła .-powiedziała wsiadając do auta .
-Martwiłam się .-wyznała młodsza z sióstr-Nigdzie nie mogliśmy cię znaleźć .Gdzie się podziewałaś?
Nadleciała salwa pytań, a to jeszcze nie koniec ,bo już do nich zbliżał się tata w szarym garniturze i bordowej koszuli . Jeszcze Oliver weźmie ją na przesłuchanie .
-Wróciłaś dla mnie?-widok Sary, Laurel bardzo zaskoczył-Też się za tobą stęskniłam .
-Laurel gdzieś ty się podziewała ?-spytał jej tata przytulając swoją córkę .
W końcu mógł odetchnąć ,ale wciąż czuł niepokój . Ktoś chciał wtargnąć na życie jego córki .
-Musiałam coś załatwić poza miastem .-kapitan Lance wymienił z Sarą znaczące spojrzenie,choć Laurel tego nie dostrzegła -Muszę już iść do pracy.
Czuła ,że oni coś podejrzewają. .W oddali w gabinecie swojego taty dostrzegła stertę papierów . Jej segregatory rozpoznała je po naklejkach ,które nakleiła na grzbiet .
-Muszę się jeszcze tam tłumaczyć.-powiedziała stanowczo. Policja musiała przeszukać jej mieszkanie ,ale nie znalazła czarnej skrzynki . Zaraz jak Helena zasnęła sprawdziła czy nie zabrano jej najważniejszych dokumentów .
-Niech ci będzie .-zgodził się kapitan Lance -Ale policja cię podwiezie .
Mogłaby tam stać i się z nim kłócić ,ale wolała szybko zniknąć im z oczu .
-Nie mam telefonu .-powiedziała cichutko tak jakby sama do siebie ,ale jej bliscy ją usłyszeli .
-Nie masz go ,bo ktoś ci go podpalił.-naskoczyła na nią siostra .
Laurel tylko wywróciła oczami nie lubiła jak ktoś ją niańczył , układał jej życia .
Na komisariat trafiło kolejne zgłoszenie bójce w barze ,więc jej tata musiał się oddalić chcąc nie chcąc .
-Chłopcy do auta z nią.-rzucił tyko o zniknął w swoim gabinecie .
Szatynka zaczęła wycofywać się do wyjścia .
-Nic mi nie powiesz ?-spytała jej siostra podążając za nią-Tak po prosto odejdziesz ? A gdzie słowa wyjaśnienia ?
Sara była oburzona postawą swojej siostry ,ale poczuła ulgę widząc ją całą i zdrową .
Wychodząc na dwór poczuła zimnu chłodny wiatr ,który o mało nie zwalił jej z nóg ,a nie był porywisty .
-Ty się nie tłumaczyłaś jak wróciła .-powiedziała wsiadając do auta .
***
Wszyscy w prokuraturze patrzyli na nią jak na zjawę .
Oniemieli ,bo nic nie wskazywało na to ,że ich koleżanka się odnajdzie.
Dla niej na szczęście w prokuraturze jak i kancelarii dużo się działo ,więc nikt nie zwracał na nią większą uwagę . Tylko na początku . Kancelaria nie wiedząc jaki jest jej stan psychiczny odesłała ją do papierkowej roboty ,ale nie tylko z tego powodu . Po prostu bali się o jej życie
Laurel westchnęła gdy zobaczyła stos teczek , papieru znajdujących się za równo na jej czarnym drewnianym biurku jak i podłodze . Jej gabinet był mały ,ale przestronny . Oszklony . W pomieszczeniu przy ścianie znajdowała się skórzana ,ciemna sofa jak i ława .
Córka kapitana policji nawet nie zdała sobie sprawy ,że przyszedł , odwiedzić ją jej blond włosy przyjaciel.
-Hhmm -chrząknął ściągając przemoczoną kurtkę ,
-Widzę i słyszę cię Oliver tylko muszę to skończyć. -powiedziała z nad papierów-Moja siostra cię tu przysłała .
Dla niej na szczęście w prokuraturze jak i kancelarii dużo się działo ,więc nikt nie zwracał na nią większą uwagę . Tylko na początku . Kancelaria nie wiedząc jaki jest jej stan psychiczny odesłała ją do papierkowej roboty ,ale nie tylko z tego powodu . Po prostu bali się o jej życie
Laurel westchnęła gdy zobaczyła stos teczek , papieru znajdujących się za równo na jej czarnym drewnianym biurku jak i podłodze . Jej gabinet był mały ,ale przestronny . Oszklony . W pomieszczeniu przy ścianie znajdowała się skórzana ,ciemna sofa jak i ława .
Córka kapitana policji nawet nie zdała sobie sprawy ,że przyszedł , odwiedzić ją jej blond włosy przyjaciel.
-Hhmm -chrząknął ściągając przemoczoną kurtkę ,
-Widzę i słyszę cię Oliver tylko muszę to skończyć. -powiedziała z nad papierów-Moja siostra cię tu przysłała .
Oliver poczuł się dotknięty .Podszedł do niej biorąc od niej
pióro .
-Oliver .-powiedziała wstając , jasnowłosy nie czekając dłużej przytulił się do niej. Przeczesując jej włosy ręką.
-Mogłem wtedy cię odwieść.-powiedział miękkim głosem-To maja winna .-Od kiedy jesteś w mieście ?
Laurel wiedziała ,że przy bohaterze musi ważyć dokładnie słowa .
-Od wczorajszego wieczoru .-w tej sprawie nie zamierza kłamać .
Oliver odsunął się od niej czując ,że wibruje mu telefon .
-Przepraszam na chwilkę .-powiedział odbierając telefon .
Jednak rozmowa trwała krótko i na temat.
-Muszę już iść .Widzimy się wieczorem. - tylko, że ona ma już inne plany.
Jaj przyjaciel jak szybko się pojawił tak szybko zniknął . Pani adwokat na nowo wróciła do pracy , jednak nie minęła chwilka i już kolejna osoba do niej pukała ,opierając się o futrynę .
- Dzisiaj jest dzień odwiedzin .-powiedziała podnosząc wzrok na gościa ,którego w ogóle się nie spodziewała...
-Oliver .-powiedziała wstając , jasnowłosy nie czekając dłużej przytulił się do niej. Przeczesując jej włosy ręką.
-Mogłem wtedy cię odwieść.-powiedział miękkim głosem-To maja winna .-Od kiedy jesteś w mieście ?
Laurel wiedziała ,że przy bohaterze musi ważyć dokładnie słowa .
-Od wczorajszego wieczoru .-w tej sprawie nie zamierza kłamać .
Oliver odsunął się od niej czując ,że wibruje mu telefon .
-Przepraszam na chwilkę .-powiedział odbierając telefon .
Jednak rozmowa trwała krótko i na temat.
-Muszę już iść .Widzimy się wieczorem. - tylko, że ona ma już inne plany.
Jaj przyjaciel jak szybko się pojawił tak szybko zniknął . Pani adwokat na nowo wróciła do pracy , jednak nie minęła chwilka i już kolejna osoba do niej pukała ,opierając się o futrynę .
- Dzisiaj jest dzień odwiedzin .-powiedziała podnosząc wzrok na gościa ,którego w ogóle się nie spodziewała...
Urwałaś w momencie, w którym akcja dopiero się rozwijała, okrutne :D Świetny rozdział, ale krótki :)
OdpowiedzUsuńPs. Chyba pierwszy raz weszłam na twój blog w wersji mobilnej no i niestety,jak to z tym szablonem bywa, nie ma tego żółtego dymka i zostaje czerwona czcionka na czerwonym tle :/ tak mówię,żebyś wiedziała :)
Blog Arrow Olicity
Może i okrutne ,ale prawdziwe . No wiem ,ze krótki ,ale ledwie znajduje czas dla siebie .
UsuńO dzięki . Nie wiedziałam , Postaram się to jakoś zmienić .