piątek, 24 kwietnia 2015

Rozdział 13

-Nieźle sobie radzi.-powiedział ciemnowłosy wymijając kolejnego przechodnia.
Od spotkania z Oliver'em minęło kilka tygodni . Najbliżsi Laurel odsunęli się od kobiety. Nie popierali jej decyzji.
        Wiał zimny chłodny wiatr. Coraz bardziej czuć było nadchodzącą zimę . Laurel biegała od kilku dni przed pracą po parku z Ted'em. Dziś miała na sobie szarą bluzę z kapturem przykrywającym jej włosy, czarne spodnie i adidasy.
-Nawet świetnie.-powiedziała,ale w jej głosie dało wyczuć się smutek-Choć minie jeszcze dużo czasu za nim ludzie zaczną ją akceptować ,a co dopiero doceniać jej prace.
Ludzie zawsze opierają się na swoim pierwszym wrażeniu,wręcz nie dopuszczają do siebie myśli,że może być inaczej.
          Codziennie dawny bokser narzucał inne tempo biegu . Sprawdzając ile może wytrzymać jej organizm.Skręcając zderzyli się z dwójką innych biegaczy. Przewracając się na plecy ,na szczęście żadne z nich nie uderzyło się w głowę .
Laurel podniosła się na rękach .Nie mogąc uwierzyć na kogo trafiła . Czemu to nie mogła być Sophie,albo Felicity. Zniosłaby już swojego tatę i siostrę.
-Nic ci nie jest?-spytał Ted podając jej rękę .
Skorzystała z pomocy ,ale wzrok wciąż miała utkwiony w swoim przyjacielu.
-Przepraszamy.-powiedział sztywno .
Oliver Queen wybrał się do parku ze swoim przyjacielem John'em by na spokojnie przemyśleć parę spraw biegając.
       Jasnowłosy biegał w trampkach ,czarnych spodniach dresowych i zielonej bluzie z kapturem. Ciemnoskóremu najwidoczniej nie przeszkadzała zła pogoda ,bo biegał za przyjacielem w czarnej koszulce na ramiączkach i szarych dresach .
-Cześć Laurel.-John starał się rozładować atmosferę . Obawiając się ,że dawny bokser i bojownik rzucą się sobie do gardeł.
-Hej John.-uśmiechnęła się do niego-Jak tam Layla?
-Nawet dobrze.-powiedział spoglądając na Olivera,która nie spuszczał szatynki z oczu-Już szykujemy powoli pokoik dla dziecka .
Rozmowa potrwała by dłużej,gdyby nie zadzwonił telefon adwokatki . Nawet nie wyciągnęła go ze spodni.
-Musze już iść do pracy.Do zobaczenia.-powiedziała ciągnąc ciemnowłosego za rękę-Choć Dziki Kocie.
Dwójka przyjaciół stała jeszcze długo na chodniku. Głównie dlatego ,że Oliver nie mógł się ruszyć . Jego twarz automatycznie zmieniła obliczę. Stała się przenikliwa.pogrążona w smutku. Już nie mógł tego dłużej ukryć. Nie potrafił ,a zarazem nie rozumiał czemu tak na to reaguje.
-Oliver-Diggle cały czas machał mu ręką przed oczami-Idziemy.
-Jasne.-pobiegł za przyjacielem,który ruszył  w strone kryjówki.
-Wiesz co?-zaczął John ,gdy się zrównali-Laurel jest dla ciebie jak siostra ? Czy czujesz się za nią odpowiedzialny? Może nie przestałeś jej kochać?
Queen przemilczał ten temat,ponieważ san chciał wiedzieć czemu.
***
      Laurel siedziała przy ciemnym drewnianym biurku .Stukając o blat długopisem.Myślami była daleko,a w jej oczach czaił się smutek  Helena w tym czasie segregowała papiery w komodzie. Obie panie miały dziś na sobie sukienki. Helena miała na sobie niebieską w czarne kwiaty po bokach . Do tego czarne szpilki i rajstopy.
Sukienka Laurel zaś zlała się z jej biurkiem i fotelem . Była cała czarna . Skromna choć w górnej części miała wyhaftowaną koronkę i wcięcie w tali.
-Muszę wyjechać do Gotham.-odezwała się naglę-Sama.Możesz sobie wziąć urlop,albo pracować z moim kolegą.
        Helena upuściła segregator na myśl ,że zostanie sama w mieście . Była dorosła,ale dobrze wiedziała ,że gdyby nie Laurel połowa mieszkańców by ją zlinczowała.
-Nie możesz mnie zabrać?-spytała z nadzieją w głosie ,nie była jeszcze gotowa by przybrać maskę ,a Ted nie może chronić jej dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Szatynka tylko pokręciła przecząco głową,włączając swój komputer.
-Chciałabym ,ale nie mogę.westchnęła-Oficjalnie będę chora nieoficjalnie w Gotham. Prokuratura się nie może o tym odwiedzić.
Jej szary komputer zaczął głośno chodzić.
-Ty wiesz Jakie jest TO miasto?-spytała widząc kiepskie samopoczucie szatynki.
-Tak słyszałam te legendy.-podniosła wzrok na Helenę-Czy ty przypadkiem nie miałaś czegoś zanieść?
-Tak już.-powiedziała Helena wstając,wsunęła za sobą krzesło-Przynieść ci coś jak będę wracać.
-Nic,dzięki.-Laurel już wczytała się w artykuł sprzed siedmiu lat.Ten dzień jest jej najgorszym koszmarem.
     Helenie podróż zajęła dłużej niż sądziła,bo gdy wracała było już całkowicie ciemno . Na ulicach nie panował duży ruch. Brunetka wiedziała ,że Laurel czeka na nią w kancelarii.Po drodze spotkała Teda ,który przyszedł je odprowadzić.
Ze śmiechem weszli do jej gabinetu ,ale radość szybko ich opuściła. W pomieszczeniu panował mrok         Nikogo nie było słychać. Helena zaświeciła światło.Przy biurku siedziała Laurel cicho płacząc. tylko strumienie łez spływał jej po policzku .Ted podszedł do niej delikatnie ocierając jej palcem łzy. Nie wiedząc czemu brunetka przytuliła się do niej .Jej smutek ogarnął i ich. Ciemnowłosy pomógł córce kapitana policji wstać . Szybko podali jej płaszcz.Laurel ubierała się w ciszy.Oczy miała już podkrążone ,a wzrok zamglony .choć wciąż po policzkach spływały jej łzy.
Cała trójka razem ruszyła do domu .
***
    Tym czasem w jeszcze nie odbudowanej dzielnicy Glades w kryjówce do przeczesania terenu szykowało się dwóch przyjaciół .Felicity jeszcze nie wróciła ,a Sara włóczyła się po mieście.
-Więc wiesz już.-ciągnął temat John.
-Nie ,ale chce żebyś o nim się czegoś dowiedział.-powiedział biorąc łuk.
Zmierzał do swojego motocykla ,gdy przystanął w pół kroku.
-Gdzie jest Roy?
_________________________________________________________________________________
W tym rozdziale Laurel swoim zachowaniem przypomina trochę serialową choć nie do końca,ale jest to zachowanie potrzebne by rozwinąć dalsze wątki fabuły i jednorazowe.

4 komentarze:

  1. W twoim wydaniu nie wyszła tak irytująca.:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Właśnie tego się najbardziej bałam ,że wyjdzie irytująca .

      Usuń
  2. Mam nadzieję, że Laurel szybko otrze łzy. W serialu już przestała się załamywać i w końcu mogę zacząć ją lubić :D

    Blog Arrow-Olicity

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otrze i to dość szybko ,bo zostanie postawiona w dziwnej sytuacji . Może już nie jest irytująca ,ale to jeszcze nie jest Black Canary z komiksów ,a Oliver to nie Oliver .Wiem dziwnie trochę to sformowałam ,ale taka jest prawda.

      Usuń