,, Samotność jest jak ogród, w którym dusza usycha, a kwiaty przestają pachnieć.'
Marc Levy
W końcu nadeszły radosne informacje dla Laurel.
- Pani tata dochodzi do siebie. Myślę, że będzie mogła pani do
niego dzisiaj wejść.-powiedział doktor- I niech pani się idzie przespać do
domu. Chyba, że chce pani zostać naszą pacjentką.
- Dziękuję.-odpowiedziała tylko i poszła w stronę wyjścia
Wciąż myślała jak powie o swoich planach tacie, który się na to nigdy nie zgodzi, ale cóż nie ma już na to wpływu i będzie musiał pogodzić się z decyzją córki . Los chciał, że Laurel wpadła na Lyla i Johna Diggle .
Wciąż myślała jak powie o swoich planach tacie, który się na to nigdy nie zgodzi, ale cóż nie ma już na to wpływu i będzie musiał pogodzić się z decyzją córki . Los chciał, że Laurel wpadła na Lyla i Johna Diggle .
- O przepraszam.- zaczęła szybko przepraszać.
- Witaj Laurel.-powiedział -Co cię tu sprowadza ?
- Tata wylądował w szpitalu.-odpowiedziała krótka.
Jego była / przyszła żona była ciekawa skąd się znają. Zmarszczyła, lekko brwi poprawiając swoją torebkę na ramieniu.
- To wy się znacie ?-spytała zaciekawiona.
- A tak Laurel poznaj moją przyszłą żonę, Lyla to jest Laurel
przyjaciółka Olivera.-powiedział spokojnie ciemnoskóry.
- Miło mi poznać, ale teraz muszę was przeprosić chciałabym
szybko wrócić do taty, a muszę się trochę ogarnąć.-powiedziała ściskając rękę
Lyla .
Zaalarmowany Diggle zadzwonił do swojego przyjaciela. Może
Oliver nie był już z żadną z sióstr, ale cenił sobie detektywa i chciałby wciąż utrzymywać przyjacielski
kontakt z Laurel.
Nie zwracając na nic uwagi Queen pojechał do szpitala,
lekarze od razu go nie wpuścili. Musiał trochę poczekać. Nawet trochę dłużej
niż trochę.
Po dwóch godzinach Laurel znowu wróciła do szpitala
już w lepszym stanie ku jej zdziwieniu jej tatę ktoś odwiedził. Na
początku myślała ,że to John, ponieważ tak wywnioskowała z rozmowy z pielęgniarką , ale się pomyliła, był to Oliver Queen . Zaciekawieniem o czymś rozmawiał
z detektywem Lance .
- Hej -powiedziała niepewnie podchodząc do łóżka taty .
- Witaj Laurel lekarze mówili, że przesiedziałaś tutaj pełne
72 godziny i przyszła zmiana warty.-powiedział Queen śmiejąc się.
-No może nie całe, ale gdzieś koło tego.-przyznała lekko się uśmiechając.
Wiedziała,że przy Oliverze nie może poruszyć tematu
zastąpienia Sary, bo znała by odpowiedź. Poprawka ona zna, odpowiedź tylko nie
chce doszczętnie zniszczyć relacji z tatą. Ona już podjęła decyzje i jest
zbyt zdeterminowana. Ma już dość słabej Laurel, pani adwokat, która łatwo
popada w depresje. Kiedyś było inaczej, była silna. Potrafiła niszczyć
ludzi. Musiała taka być by przetrwać, lecz po powrocie do Starling City i
odnalezieniu Olivera wszystko się zmieniło.
-Twój tata opowiedział mi o pożegnaniu z Sarą żałuje ,że nie
mogłem przy tym być .-powiedział- O tej porze nie dało się przejść przez miasto. Trwały naprawy, pożary.
- Nie wyjechałeś z miasta przed tym ?-spytał detektyw.
- Nie, ale moja siostra zamierzała.Ostatecznie jej pociąg nie
wyjechał. Szukałem ją, ale na próżno.-powiedział .
Nie było to kłamstwo, ale też i nie prawda. Sekret, który Oliver Queen skrywa niszczy go. A dlaczego ? Bo bycie Arrow
nie jest jego utrapieniem, lecz coś innego .
- To współczuje miejska policja na pewno będzie jej szukać .
-zapewnił go Lance.
- Dziękuje, ale ma przeczucie,że wyjechała z miasta w
jakiś sposób.-powiedział.
Nawet nie wie jaką ma słuszność ,ale raczej nie będzie
zadowolony z odmiany siostry . Tak naprawdę już nigdy nie będzie tak jaj kiedyś
z niczym i z nikim .
- Przepraszam,-powiedział doktor wchodząc do sali- ale muszę
was wyprosić.
- Nie wariuj przez tą kurtkę -powiedział detektyw, gdy córka
opuszczała jego salę.
- Czemu mi nie powiedziałaś, że twój tata jest w szpitalu
?-spytał lekko poirytowany zachowaniem przyjaciółki, Oliver gdy już wyszli z
sali . Jak ona mogła mu nie powiedzieć o stanie zdrwowia jej ojca ? Pomógł by jej. Sam
wie jak to jest patrzeć na cierpienie bliskiej osoby.
Szpital był zatłoczony. Pełno poparzonych ludzi. Nie było już miejsca, a rannych przybywało. Niektórzy płakali nad łóżkami przykrytymi białymi prześcieradłami. Każdy ucierpiał dzieci , dorośli, kobiety. Laurel i Olivera może nie tyle co przeraził ten widok widok ,ale uświadomił jak kruche jest życie ludzkie. Zauważyli kobietę w zaawansowanej ciąży, która była blada jak kreda, pielęgniarka wycierała jaj krew z brody po jej policzku również spływała czerwona ciecz. Pracownica szpitala spostrzegła, że przez lekko uchylone drzwi para ogląda ten widok i je zamknęła. Tyle cierpienia, tyle agonii tylko przez jedną osobę. Chwila trwała za nim ponownie ruszyli do wyjścia . Ta kobieta była młoda, miała przed sobą całe życie, a dziecko nawet się nie narodziło .
Szpital był zatłoczony. Pełno poparzonych ludzi. Nie było już miejsca, a rannych przybywało. Niektórzy płakali nad łóżkami przykrytymi białymi prześcieradłami. Każdy ucierpiał dzieci , dorośli, kobiety. Laurel i Olivera może nie tyle co przeraził ten widok widok ,ale uświadomił jak kruche jest życie ludzkie. Zauważyli kobietę w zaawansowanej ciąży, która była blada jak kreda, pielęgniarka wycierała jaj krew z brody po jej policzku również spływała czerwona ciecz. Pracownica szpitala spostrzegła, że przez lekko uchylone drzwi para ogląda ten widok i je zamknęła. Tyle cierpienia, tyle agonii tylko przez jedną osobę. Chwila trwała za nim ponownie ruszyli do wyjścia . Ta kobieta była młoda, miała przed sobą całe życie, a dziecko nawet się nie narodziło .
- Nie powiedziałam ci dlatego, że sam masz swoje problemy. Po co mam ci dokładać i moje.-powiedziała, spokojnym głosem. Nie powinien taki
być po tym co ujrzała.
- Dziękuje, że się o mnie martwisz, ale wiesz zawsze możesz
na mnie liczyć.-powiedział smutnym głosem -Choć podwiozę cie. Nie uważam ,że w mieście jest teraz bezpiecznie. Nie powinnaś się sama po nocach włóczyć.
- Myślałam, że straciłeś auto i motor.-powiedziała kierując
się za nim w stronę parkingu.
- Bo tak było, ale auto dostałem od A.R.G.U.S - wytłumaczył, ale wcale Laurel to nie uspokoiło.
- Amanda Waller .-powiedziała - Uważaj na nią.
- Skąd ją znasz ?-spytał ,lecz nie uzyskał na swoje pytanie odpowiedzi,
na którą tak czekał.
Wsiedli do auta szarego auta. Oboje nie mogli znieść tej męczącej
ciszy. Ona ich wykańczała . Oboje wiedzieli, że zawsze mogą na siebie liczyć. Żyjąc z dala od siebie, nie mogą ułożyć sobie życia, bo nie mogą o sobie
zapomnieć, ale bycie blisko siebie ich wykańcza.Oliver podwiózł ją
pod blok, w którym mieszkała . Był nawet w dobrym stanie w porównaniu do
innych .
Na Olivera w
domu czekała Felicity z dobrą wiadomością, natomiast na Laurel nikt nie czekał
weszła powoli do mieszkanie. Była wykończona emocjonalnie. Dwie łzy popłynęły, po jej policzku po czym opierając, się o drzwi osunęła, się na podłogę by dalej
płakać. By wypłakać wszystkie smutki . Wszystkich, których kochała traciła po
kolei. Najpierw Olivera i Sarę ,później mamę i Tommy'ego, a teraz straciła
Thea i ponownie Olivera i Sarę . Bolało ją to ,ale musiała, żyć dalej dla
siebie i dla Abby by jej nie zawieść . By pewnego dnia mogła wrócić do Jake i
innych .Powiedzieć im, że udało jej się. Prawda jest taka ,że Dinah
zawsze chce osiągnąć to co jest poza jej zasięgiem. Właśnie poza je
zasięgiem jest szczęście i będzie tam do póki ona nie uwolni się od siebie. Do
póki nie przestanie się obwiniać o śmierć swoich bliskich. Laurel żyje, ale
jej dusza już dawno umarła. Umarła w tedy, gdy stała się tym kim się stała, a
później gdy udało jej się uciec nie umiała wrócić do normalności . Co dziennie
widzi jej twarz gdy kładzie się spać od siedmiu lat . Ten sam koszmar.