Kilka dni obserwacji ,zmieniło się w kilka tygodni . Laurel
przez ten czas zdążyła się do tego stanu przyzwyczaić . Musiała nie miała
innego wyjścia ,natomiast w Starling City ludzie powoli tracili poszukiwania .
Zmieńszyli obszar poszukiwań ,a kapitan Lance nie miał już na to wpływu .
Rozkazu z góry .
-Trzeba uznać ,że nie żyje.-powiedziała Felicity .
Wszyscy przestali robić swoje zadania i spojrzeli na
informatyczkę z dystansem . Nikt inny nie dopuszczał do siebie takiej myśli .
Nawet nie chcieli słyszeć o czymś takim .
-Nie .-powiedziała Sara odkładając łuk na szklaną półkę –Nie
znasz moje siostry . Jest silna .
-Ale nie jest Oliverem ani tobą.-powiedziała blondynka –Nie jest
wyszkolona ,a co dopiero zabójcą .
-My tak zaczynaliśmy.-zielony łucznik nie zamierza się
poddać –Każdy tak zaczyna .
I kończy podobnie . Mało kto dożywa spokojne staroci .
Wcześniej biel w laboratorium nie przeszkadzała brunetce .
Teraz doprowadzała ją do szału , Nie wychodziła na z laboratorium tak długo ,że
straciła poczucie czasu . Zmieniała się . Ślepy by zauważył ,że zamknięcie w czterech
ścianach jej nie służy . Miała zbyt dużo wolnego czasu . To właśnie pustę
wypełniły wspomnienia do ,których nie chce zbyt często wracać . Laurel zdaje
sobie sprawę ,że historii swojego życia nie wymarzę . Może stracić pamięć ,ale
inny będą pamiętać . Ci co brali w tym udział .Zatuszować pewne sprawy .Żyć z dnia na dzień
,ale te wspomnienia będą w niej głęboko zakorzenione .
Barry ma całkiem inną historie ,ale puenta jest ta sama . Z życia da się wymazać ,ale nie z serca .
Jemu w dzieciństwie odebrano wszystko .
Jej wydarto dusze po tym jak Oliver i Sara zaginęli na morzu ,a
później uznano ich za zmarłych . A późniejsze wydarzenia przelały czarę .
-Zbieraj się .-powiedział Allen gdy wrócił z komisariatu
policji . Do tej pory nie zawiadomił Olivera ,że brunetka jest w Central City-Idziemy się przejść do parku .
Nie trzeba było jej powtarzać kilka razy . Szybko wstała i przebrała się w pożyczone ciuchy od Caitlin ,bo jej były już nie do użytku .
Dzień był wietrzny .Chodniki
praktycznie puste . Wszyscy ostatnio
chodzili jacyś zdołowani . Nawet Iris coś niepokojącego zauważyła .
-Wciąż się tym zagnębiasz .-niespodziewanie odezwała się
Laurel patrząc pod nogi . Do tej pory szli w ciszy . Nie zwracając na nic uwagi
.
-Skąd wiesz ?-spytał nie przystając wątpiąc w to ,że ona ma
pojecie co go tak zdołowało .
-Bette .-powiedział wpatrując się w największy budynek w
mieście –Słyszałam co mówił Cisco .
-Mogłem jej pomóc .-gorycz ,żal w jego głosie spowodowały
,że Laurel pożałowała ,że poruszyła ten
temat .
Sama wiele osób straciła ,a Barry znał te dziewczynę
zaledwie kilka dni ,ale zdążył z nią nawiązać kontakt . Co prawda z Cisco
lepiej się dogadywała . Pokazała mu inne oblicze meta-człowieka . Lepsze !!!
-Nie obarczaj się tym .-powiedziała przysiadając na
pobliskiej ławce –Z tego co wiem nie była zła .
-Chciała wyrównać rachunki z jej generałem i to ją
zgubiło.-powiedział ciemnowłosy przysiadając na ławce –Są gorsi i żyją, a ona chciała tylko spokoju. Bała się
sama siebie .
Central City dotąd spokojne miasta po wybuchy w Starl Labs już takie nie było ,ale nie jest
tak zatrute jak Starling City .
-Musisz wracać do domu.-ciemnowłosy próbował zmienić
temat-Pewnie się o ciebie martwią . Przeklęci przestępcy !
-Nikt Barry nie rodzi się zły .-brunetka dobrze zdawała sobie
sprawy z wagi swoich słów-To ludzkie pomysły ,idee rodzą w ludziach zło .Po
trupach dążą do celu by spełnić swoją idee.
-Uważasz ,że osoby ,które dążą do celu są złe .-chłopak
spojrzał na nią zmieszany.
-Nie !Ty mnie słuchasz .-powiedziała masując sobie
dłoń-Osoby ,które niszczą są tak . Choć wielu się poddaje i wpływa na swoje
życie .
Barry bez słowa wziął ją na ręce i pognał w stronę jeziora .
Ta rozmowa mu pomogła ,a z drugiej strony ma jeszcze więcej pytań . Wydaje się ,że Laurel go w pewien
sposób rozumie . Nie pociesza go jak
inni tylko stara się mu pomóc upierać z tym ciężarem . Pokazać ,że to co dziele
się z innymi ludźmi nie zależy tylko od
niego .
-Generał.-powiedział pozostawiając ja na brzegu i pobiegł po
tafli wody . Dając upust wszystkim swoim emocją .
Po krótkiej chwili powrócił do brunetki już z uśmiechem na
twarzy i z kubkiem wody .
-Nawet o tym nie myśl.-powiedziała ,a on na jej nieszczęście
tylko się chytrze uśmiechnął –A po co ja w ogóle mam uciekać . I tak mnie
dogonisz .
Czekałam z
zamkniętymi oczami ,aż ją obleje ,ale to się niestało .Zamiast tego poczuła jak
małe kropelki deszczu uderzają o jej
suchą twarz . Uśmiechnęła się pod nosem i okręciła wokół własnej osi.
-Ja nie miałam na myśli generała tylko Doktora Wellsa
.-powiedziała nie otwierając oczu-Jest taki tajemniczy . Wiem ,bo w nocy jestem
z nim sama na sam w laboratorium . Jest
w tedy inny .
-A wracając do spawy Bette .-zaczął ,ale mu zdążyła przerwać
.
-Bette poległa niesprawiedliwie .-zaczęła –Jak i wieli jest
w więzieniu niesprawiedliwe .
-I ty to mówisz.-podszedł do niej bliżej . Teraz dzieliło
ich kilka centymetrów –Choć wracajmy ,bo się rozchorujesz ,a takiej nie mogę
cię oddać . Co mi zrobi Oliver ?
-Nic uratowałeś mi życie .-powiedziała spokojnie gdy biegł
przez miasto . Mając nadzieję ,że ją usłyszy-Niepotrzebnie !!!
W mieście rozpadało się na dobre ,ale po każdy deszczu
wychodzi słońce . Czas by przeszły już te ciemne chmury . Przemoczeni od stóp
do głów .Barry i Laurel zawitali w progu domy detektywa Westa . Rozgrzebanie historii nigdy nie
wychodzi nadobne . Jak będzie tym razem?